Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Obrońcy zwierząt tym razem "uratowali" pingwina. Zginął. Część jego dzieci też

83 761  
259   66  
"Koleś" żył sobie spokojnie w oceanarium, aż tu nagle...

Sprytni eko-przyjaźni ludzie potrafią zrobić dla swojej misji wiele. Niedawno @Monkeyvomit pisał o takich, co uratowali homara. A dzisiaj opowiemy o takich dwóch, co ukradli pingwina.

Pingwin Koleś

Cała historia wydarzyła się pod koniec września tego roku. Dwóch około dwudziestoletnich mężczyzn zakradło się pod osłoną nocy do oceanarium w Port Elizabeth (Republika Południowej Afryki), by wykraść "Kolesia" - pingwina mieszkającego w tym ośrodku. Chcieli przywrócić go naturze i liczyli na to, że Koleś odnajdzie w oceanie swoich pingwinich znajomych. Właściwi opiekunowie Kolesia mieli natomiast nadzieję, że może ktoś zauważy biednego pingwina samotnie śmigającego po oceanie i odda go do oceanarium. Koleś zostawił tutaj swoją partnerkę Franciszkę i dzieci.

Załoga oceanarium zauważyła zaginięcie pingwina w trakcie comiesięcznych badań. Zaginięcie Kolesia poruszyło wiele osób, a informacje o tym wydarzeniu nadawano we wszystkich krajowych mediach. Po pewnym czasie do oceanarium zgłosił się prawnik mężczyzn, którzy dokonali "skoku".

Prawnik przekazał informację o tym, że mężczyźni nie zgadzają się z tym, żeby pingwiny były trzymane w niewoli, a ich zamiarem było zwrócenie pingwinowi wolności.

Całe zajście możemy obejrzeć na tym nagraniu:



Jak widać, plan się powiódł. Mężczyźni wykradli Kolesia z oceanarium, a później wypuścili go na wolność. Popłynął wprost do oceanu u wybrzeży Republiki Południowej Afryki. Był tylko jeden problem...

Koleś urodził się w oceanarium

Według opiekunów pingwina, nie ma on szans na przeżycie w środowisku naturalnym, ponieważ urodził się w ich ośrodku. Koleś nie umie polować, nie zna zagrożeń płynących z kontaktów z innymi zwierzętami, nie wie, że można popłynąć za daleko, nie umie znaleźć sobie żywności. Do tej pory to wszystko organizował mu człowiek. Opiekunowie mówią, że Koleś to bardzo silny i zdrowy ptak, więc miał szansę przeżyć nawet 3 tygodnie bez pomocy ludzi. Tak więc, niestety - najpewniej już wyzionął ducha.

Pomimo akcji poszukiwawczej zorganizowanej przez ochotników, nie udało się go odnaleźć.


W międzyczasie w ośrodku zmarło jedno z piskląt Kolesia i Franciszki (na zdjęciu).

Opiekunowie uważają, że było to spowodowane brakiem uprowadzonego ojca. Pingwiny łączą się w pary i wymieniają się obowiązkami przy wychowywaniu i pilnowaniu piskląt. W tym przypadku Franciszka nie była w stanie zapewnić maluchom stałej opieki i doszło do najgorszego.

Winni

Sprawcy tłumaczą, że nie chcieli zrobić nic złego i myśleli, że pomagają pingwinowi. Dopiero po rozmowie z pracownikami oceanarium zrozumieli swój błąd i otwarcie przyznali, że nie mieli bladego pojęcia o tym, co tak naprawdę robią.

Źródła: 1, 2, 3
7

Oglądany: 83761x | Komentarzy: 66 | Okejek: 259 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało