Umysł ludzki jest niesamowity. W jednym momencie rodzi wizjonerskie myśli, które są w stanie zmienić na zawsze obraz świata, a za chwilę sprawia, że cały ten świat chowa głowę w dłoniach z zażenowania.
Wait, wat? Każdy przecież mieszka w betonowym domu! Tak, ale nie każdy [zakład o dychę, że nikt] nie mieszka w domu, który został z betonu wykonany całkowicie – od ścian po dywany.
A taki pomysł na przytulne mieszkanko dla ubogich Flintstone'ów miał właśnie Edison – wynalazca, konstruktor, romantyk (żonie oświadczył się za pośrednictwem alfabetu Morse'a) i najbardziej awangardowy architekt wnętrz swoich czasów. Zbyt awangardowy, jak się okazało, ponieważ żaden z jedenastu domów projektu Edisona, nie został sprzedany pomimo atrakcyjnej – 1/3 średniej wartości – ceny.
Recorde to znany raczej wąskiej grupie fanów matematyk, który mimo wszystko dość znacząco przysłużył się królowej nauk.
To bowiem on wymyślił znak równości, motywując to stwierdzeniem, że nic nie może być bardziej równe niż dwie linie. Ale oprócz uproszczenia działań matematycznych, Recorde podjął już mniej udaną próbę skrócenia potęgowania. Walijski matematyk zaproponował, by podnoszenie do potęgi ósmej nazywać
zenzyzenzyzenzywaniem [
zenzizenzizenic] – od niemieckiego słowa
zenzic wywodzącego się z kolei z włoskiego
censo – do kwadratu. Po zenzokroć – nie.
Pochodzący z Luksemburga pisarz i wynalazca uważany jest za ojca współczesnej literatury fantastyczno-naukowej i pioniera rozwoju telewizji. W chwilach wolnych od zakładania pierwszych czasopism science-fiction Gernsback zakładał na głowę „
Izolatora” –
wynalazek własnego pomysłu mający pomóc użytkownikowi w skupianiu się. Nie pod wodą, ale całkiem na powierzchni „Izolator” odcinał swojego użytkownika od świata zewnętrznego i powietrza, które należało dostarczać przy pomocy butli z tlenem. Zawężone pole widzenia pozwalało widzieć jedynie jedną linijkę tekstu.
Kolejny na liście człowiek, który zamiast głowy nosił hurtownię pomysłów, człowiek-orkiestra, jeden z najwybitniejszych umysłów w historii. Tak wielki, że uznał chyba gdzieś w głębi, że to co ziemskie, jest niewystarczające, więc zapragnął rzucić wyzwanie Synowi Bożemu. „Co, ja nie dam rady chodzić po wodzie?! Potrzymaj kieliszek”. Da Vinci skonstruował – a w zasadzie próbował skonstruować –
buty do chodzenia po wodzie,
imponowania laskom i napadania na statki. Na szczęście wymyślono broń dalekosiężną i samoloty, więc biegające po wodzie armie mogły przejść do rezerwy. Uff.
Ten to dopiero wydziwiał. Z drugiej strony – co miał robić w czasach, gdy przeciętny człowiek pamiętał jeszcze opowieści pradziadka o schodzeniu z drzewa, a 40-godzinny tydzień pracy nie był nawet mglistą perspektywą. A jak człowiek ma za dużo wolnego czasu, to myśli o głupotach typu „delfiny są zajebiste, pewnie potrafią przeskakiwać nad statkami”, „z tego kamienia urodzi się żaba” [abiogeneza] albo „kobieta to taki wybrakowany mężczyzna” (choć nad tym ostatnim toczy się debata po dziś dzień).
Wynalazca telefonu, który telefonu nie wynalazł, tylko go ulepszył, a potem szybciej dobiegł do urzędu patentowego, parał się również genetyką. Bell w którymś momencie zauważył, że owce, posiadające więcej niż 2 sutki, częściej rodziły więcej młodych,
więc słusznie pomyślał, że więcej młodych to większy profit. Natura jednak oparła się magii Bella i jedyne, co udało mu się wyhodować, to owce o większej liczbie sutków.
„Czołg – pojazd gąsienicowy służący do
spier uciekania, gdzie pieprz rośnie” [Wikipedia]. Jak gdyby z ziemi czołg nie wyglądał wystarczająco groźnie, to powstały – nie na fali popularności ostatniego remake'a
Drużyny A, tylko dobre pół wieku temu – plany, by ryczał groźnie z powietrza. Walter Christie należał do świetnych fachowców. W swojej dziedzinie, którą były czołgi, nie miał sobie równych.
To dzięki niemu i jego ulepszeniom alianci wygrywali w trakcie II wojny światowej bitwy z państwami Osi, a kolejne pomysły rewolucjonizowały branżę motoryzacyjną. Ale gdy zrobił – tak można by sądzić – wszystko, co było do zrobienia, postanowił wznieść się na wyższy poziom. Dosłownie. Christie wymyślił sobie, że skoro czołg tak dobrze sprawuje się na ziemi, to równie zajebiście poradzi sobie w powietrzu. Wystarczy tylko doczepić mu skrzydła lub wsadzić do samolotu i będzie cacy – rzeź z powietrza jak ta lala. Trzeba być chyba szalonym, żeby kupić taki pomysł, ale jeśli przyjmiemy, że „szalony” jest synonimem słowa Rosjaninktórychciałkupićtętechnologię, to zaraz mogłoby się okazać, że bociania kupa to najmniejszy ze spadających z nieba problemów.
Źródła: 1,
2,
3,
4,
5,
6,
7
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą