Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Forum > Inteligentna jazda > Czy bycie z drugą połówką ma sens ?
Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Odpisując w którymś wątku naszła mnie pewna refleksja na temat życia. Wątek ten kieruję głównie do mężczyzn bo sam nim jestem, a do tego mam poważne dylematy życiowe i zastanawiam się czy wszystko ze mną ok.
Jak to jest, że niby człowiek ma potrzebę dzielenia się swoim życiem z drugą osobą? Jak to jest, że spotyka się drugą osobę i się wie że jesteście sobie przeznaczeni ? Chodzi o zakochanie się oczywiście. Czy istnieje coś takiego jak miłość ? Czy może to tylko przyzwyczajenie ? A może uleganie jakimś stereotypom ?

Chodzi generalnie o to, że nie odczuwam czegoś takiego jak miłość (pomijam tę rodzicielską) .. tak mi się wydaje .. oczywiście martwię się o rodzinę, przyjaciół, ale jeszcze nie zaznałem takiej sytuacji, że strasznie mnie ciągło do jakiejś kobiety lub też za nią bym tęsknił - o aspekcie psychologicznym tu mowa oczywiście.
Nie jestem jakimś casanowa i nie myślcie sobie że jestem Hank Moody z californication że co noc inna, ale różne rzeczy miałem przyjemność robić z płcią piękną i wynikało to raczej z mojej potrzeby fizycznej, aniżeli z uczuć jakie we mnie siedziały.

Zastanawia mnie, czy wy moi drodzy single, państwo w monogamii żyjący i poligamiści także; czy wy zakochujecie się lub też jesteście zakochani?, czy też po prostu jesteście z drugą osobą, no bo fajnie tak, bo miło, przyjemnie, przytulić jest się do czego i popędy pewne zaspokoić. Jak to jest w praktyce no bo kurtka nie rozumiem. Niby fajnie spędzić wieczór z duperką, ale jutro mogę być z drugą, pojutrze trzecią .. ze wszystkimi spędzam równie miło czas, ale nie mam czegoś takiego że czuję się przy nich szczęśliwy, że myślę że nic więcej mi nie trzeba. Może nie spotkałem jeszcze tej jedynej ?
Ale jeżeli jest ta jedyna to dlaczego po iluś latach po małżeństwie faceci plują sobie w brodę że się ożenili ?
Jak to jest bojownicy ?

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Każdy jest inny - jedni lubią kozy pukać, a inni kochać ;) Nie widzę powodu, aby się martwić czymś, co w sumie nie jest problemem (chyba, że jest?).


"Ale jeżeli jest ta jedyna to dlaczego po iluś latach po małżeństwie faceci plują sobie w brodę że się ożenili ?"
Zauważ, że nie wszyscy - może mieli mniej szczęścia, lub gorzej się dogadywali.

--
No co się gapisz? Fajnej sygnaturki nie widziałeś?
Piszę poprawnie po polsku.

weronikako
Wiem, że pytanie to jest skierowane do mężczyzn, ale pozwolę sobie wypowiedzieć się w tym wątku.
Jeśli nie odczuwasz z żadną kobietą tej więzi, której oczekujesz to najzwyczajniej w świecie nie była to ta jedyna.
Ale nawet jeśli trafisz na taką, to pierwsze zauroczenie, motylki w brzuchu i ta cała chemia szybko miną. Następuje zderzenie z rzeczywistością. Nie jest jednak powiedziane, że związek ten nie przetrwa próby czasu. Każdy związek ma swoje etapy, które są równie wspaniałe co ten pierwszy etap - najbardziej intensywny. Dlatego najważniejsze jest, aby związek budować na mocnej podwalinie, np. przyjaźni - bo po minięciu pierwszych emocji musi pozostać coś co utrzyma Was razem, a przyjaźń jest najlepszym spoiwem. Spędzenie swojego życia z najlepszym przyjacielem jakim może być partner to spełnienie marzeń. Wiadomo, nie jest łatwo: ale nikt nie obiecywał, że tak będzie. Wszystko zależy od nas i od tego jak bardzo jesteśmy zdeterminowani i od tego czy wiemy czego chcemy od życia

--

brak avatara
Zgadzam się z Weroniką.
Mogę jeszcze dodać od siebie, że osobę, którą kochamy można poznać po "tym czymś", nie będę wyjaśniał jak to się objawia, bo jak przyjdzie odpowiedni czas, to będziesz wiedział o co chodzi.
Co do Twojej refleksji o dzieleniu się sobą, to jest to jedna z cech, którą warto mieć. Życie wtedy nabiera nowych barw.
Jest taka fajna piosenka Sojki "Tolerancja", która wspaniale opisuje to o co mi chodzi.
Czy z Tobą jest coś nie tak, to musisz sam sobie na to odpowiedzieć. Czy żyjesz zgodnie ze swoim sumieniem i czy odpowiada Ci życie z zaspokajaniem tylko potrzeb seksualnych.
Nie wiem czy masz cele w życiu i jakie, ale warto je mieć.

supervegeta
Zakochanie nie u każdego wygląda tak samo, a i sposoby, w jakie ludzie łączą się pary, są różne. Są tacy, którzy wpadną sobie w oko przy pierwszym spotkaniu i od razu zauroczą się sobą nawzajem. Są tacy, którym długo zajmuje przywiązanie się, i relacja między nimi rozwija się powoli. Są też tacy, którzy obcują ze sobą przez pewien czas jako zwykli znajomi i dopiero potem stwierdzają, że w sumie to fajnie im w swoim towarzystwie, więc można by spróbować być razem. Nie wszyscy też wiążą się z myślą, że jak najdłużej i na zawsze; czasem zwyczajnie chcą towarzystwa.

Miłość też można rozważać na wielu płaszczyznach. Ktoś powie, że to tęsknota i zachwyt drugą osobą - kto inny nazwie to zauroczeniem. Ktoś inny powie, że miłość to dzielenie życiowych trudów - co kto inny postrzega jako wspólną ucieczkę od samotności. Kolejna osoba powie, że to wspólne budowanie i patrzenie w przyszłość, co w opinii kogoś innego jest po prostu partnerstwem. Jeszcze ktoś powie, że to trwanie przy drugiej osobie, pomimo upływu czasu i zmian, co ktoś skwituje stwierdzeniem, że przyzwyczajenie i stagnacja.
Myślę, że każde z tych spojrzeń zawiera w sobie trochę prawdy.

Każdy też ma zapewne inne podejście i inne wymagania odnośnie związków. Dla kogoś będzie to po prostu zaspokojenie potrzeb, dla innego obciach nie być w związku. Ktoś inny oczekiwać będzie współpracy, kogoś, z kim może dzielić wydatki, obowiązki i tak dalej. Jeszcze inna osoba szukać będzie głównie emocjonalnego wsparcia, poczucia sensu; w obecności drugiej osoby widzieć będzie zapewnienie, że to, co robi w życiu, ma jakiś sens. Kto inny z kolei pragnąć może stabilizacji, poczucia, że zawsze może na kogoś liczyć, i że ktoś liczy na niego.
Osoby szukające bardziej przyjemności traktować mogą związki luźno, jako po prostu preferencję do bycia z kim innym; ludzie bardziej emocjonalni mogą z kolei odczuwać przywiązanie, a przez to i pewną powinność wobec drugiej osoby.

Sam w przeznaczenie nie wierzę, więc uważam, że nie ma co gadać o "tej jedynej" - każdy z nas posiada jednak pewien zestaw cech, które nas w innych ludziach pociągają, interesują i tak dalej. Na świecie może być mnóstwo osób, które w mniejszym czy większym stopniu spełniają te warunki. Kwestia tego, ile z nich będziemy mieli możliwość spotkać i nawiązać jakąś znajomość. Może się faktycznie tak zdarzyć, że po straceniu jednej szansy, ciężko będzie napotkać kolejną osobę, która trafi w nasze gusta, więc nasz umysł zacznie idealizować przeszły obiekt uczuć. Nie wspominając już o tym, że smutek, zniechęcenie i masa innych czynników może sprawić, że znajomości z kimś nie nawiążemy, choć tak naprawdę mogłoby nam wyjść całkiem nieźle.

Odnośnie plucia sobie w brodę po latach - cóż, powtórzę się, ale: nie wszyscy. Znam starsze pary, którym razem jest dobrze ze sobą mimo upływu lat. Mam kilku znajomych, których rodzice chcieli się rozwodzić, ale jakoś potrafili się dogadać i dalej są ze sobą razem. Znam też małżeństwa, w których wybitnie nie wychodzi. Czynniki mogą być różne. Zgodność charakterów, ilość pracy włożonej przez partnerów w utrzymanie związku, oczekiwania względem przyszłości i siebie nawzajem. Długo można wymieniać.

Odpowiadając na tytułowe pytania: uważam, że tak, ma to sens. Ale nie należy się do tego w żaden sposób przymuszać. Jeżeli ktoś nie czuje chemii, czy nie ma ochoty na związek, zapewne nie wyjdzie mu z tego nic dobrego. Z kolei dla kogoś, kto znajduje w drugiej osobie oparcie oraz sens, związek będzie czymś bardzo cennym.

Uwaga: autor powyższego postu, jako forever alone, nigdy nie był w związku; opiera zatem swą wypowiedź na obserwacjach znajomych oraz własnych przemyśleniach.

empatyczna
empatyczna - Gołota Poezji · przed dinozaurami
Odpowiem krótko - ma sens i to jest potrzebne każdemu z nas pod warunkiem, że związek jest przede wszystkim bezinteresowny, oparty na przyjaźni, uczuciu i wzajemnej fascynacji erotycznej.

Jeśli choćby jeden z tych warunków nie jest spełniony, to związek albo się rozpadnie, albo będzie to męcząca wegetacja.
I nie warto w takie związki w ogóle wchodzić.

Prawdą jest natomiast, że nie zawsze potrafimy się powstrzymać i zastanowić się nad tym czy to jest ta osoba i łączymy się z nią niejednokrotnie ze strachu przed samotnością.

I trzeba dodać jeszcze, że największym naszym błędem jest mylenie zauroczenia i pożądania z prawdziwym uczuciem. Po czasie kończy się to zwykle klęską.

--
Czy można spełnić wszystkie swoje marzenia? Tak, jeżeli będziesz miał/ła jedno marzenie, które brzmi: chcę osiągnąć w życiu tyle, ile tylko zdołam./moje/

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
:yobarbie

Twój stan jest całkiem normalny, nie masz się absolutnie czym przejmować. Jak spotkasz tą jedyną, to będziesz wiedział że to ona, bo zaczniesz robić dla Niej rzeczy "niemożliwe" i zupełnie niepodobne do Ciebie.

Ale skoro teraz jakoś Ci nie doskwiera brak drugiej połówki, to nie stwarzaj sobie sztucznych problemów
Forum > Inteligentna jazda > Czy bycie z drugą połówką ma sens ?
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj