U mnie na wiosce (Jelenia Góra) ludzi pojebało i wykupili wszystko co nadaje się do słodzenia. Ponieważ pracuje wyjazdowo (tydzień tu, tydzień tam, kolejny... gdzieś) to żona dzwoni weź kup cukier. Zaznacza tylko w normalnej cenie bo w lokalnym sklepiku jest dyszkę za kg i sprzedają po 2kg na głowę... Kupiłem 10kg za 34,90 (starczy na pół roku, może dłużej).
Z kolegą z pracy rozmawiałem i doszliśmy do wniosku, że obecne braki są związane z dwoma czynnikami.
1. Lato i przetwory owocowe więc zapotrzebowanie większe.
2. Strajki w logistyce biedronki.
Ludzie idą do biedronki a tam cukru brak. Podobnie jak połowy innych rzeczy zresztą. W lokalnej bidonce z owoców to są banany, winogrona, jabłka (trzy odmiany na krzyż) i pomarańcze. Masła, sporej części wędlin, serów oraz jajek brak. Więc lecą do innego marketu oddalonego o 10-15 min i kupują na zapas. Bo nie ma. Przy kasach się nasłuchają, że nie ma tu i tam i zaczyna się panika.
Jak ze srajtaśmą na początku covida...
Z kolegą z pracy rozmawiałem i doszliśmy do wniosku, że obecne braki są związane z dwoma czynnikami.
1. Lato i przetwory owocowe więc zapotrzebowanie większe.
2. Strajki w logistyce biedronki.
Ludzie idą do biedronki a tam cukru brak. Podobnie jak połowy innych rzeczy zresztą. W lokalnej bidonce z owoców to są banany, winogrona, jabłka (trzy odmiany na krzyż) i pomarańcze. Masła, sporej części wędlin, serów oraz jajek brak. Więc lecą do innego marketu oddalonego o 10-15 min i kupują na zapas. Bo nie ma. Przy kasach się nasłuchają, że nie ma tu i tam i zaczyna się panika.
Jak ze srajtaśmą na początku covida...
--
A good mechanic isn't expensive, he's priceless!