Za dwa tygodnie idę na urodziny. Wypatrzyłam na Ali fajny prezent już jakiś czas temu, ale sprawdziłam pobieżnie Allegro i okazało się, że ceny są niewiele wyższe, więc uznałam, że nie będę ryzykować. Dzisiaj siadam sobie na spokojnie, otwieram pierdylion zakładek z różnymi wzorami i co? Wszystko z Chin leci. A jak nie jest napisane, że leci, to czas dostawy jest ponad miesiąc (bo nikt się nie zorientuje, nie...?). Penis mnie cięzki strzela, bo jak bym chciała z Chin, to bym sobie już dawno zamówiła taniej. Po cholerę w takim razie jest to allegro?
--
"Raz się żyje! Na szczęście..."