W poprzednim wątku pichciłem coś prostego z użyciem manioka ( wolę pozostać przy nazwie cassava ). Tym razem deser popularny na Filipinach. Będąc na Filipinach są dwa desery, których trzeba spróbować: halo-halo oraz właśnie cassava cake. Jest to jeden z moich ulubionych deserów i jeśli dobrze zrobiony, to można nim naprawdę kogoś zaskoczyć, bo jest właściwie nieznany w Europie.
Co potrzebujemy:
Ciacho:
900-1000g startej cassavy/manioka
3 jajka
440g caster sugar ( to chyba cukier puder? )
200ml evaporated milk ( odparowane mleko? )
300ml mleka kokosowego
60g niesolonego masła, roztopionego
Topping:
2tbsp ( lub łs ) mąki ( takiej normalnej )
400g mleka skondensowanego(? condensed milk )
80ml mleka kokosowego
2 żółtka jajek
[opcjonalnie] ser ( nie miałem , żona mi powiedziała dopiero jak serwowałem jej porcję, że na Filipinach ser dodają do toppingu )
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni. Jak wiatrakowy to nieco mniej.
Na ciacho wszystko dokładnie wymieszać. Im więcej cassavy, tym mniej gąbczasta struktura ciasta. Ja akurat lubię gąbczastą wersję, więc więcej płynów, mniej cassavy w mojej mieszance. Również cukru dodałem mniej. Przepisy podają ogromne ilości, generalnie na Filipinach cukier dodawany jest nawet do spagetti w takiej ilości, że dla Europejczyka byłoby to niezjadliwe. Więc 50%-75% powinno wystarczyć.
Po zmieszaniu mieszanki rozłożyć ją w nieco natłuszczonej/namaślonej formie. Ja miałem trochę problemu z tym, że forma nie była szczelna i ponieważ miałem 1/4 cassavy to i mniej mieszanki zrobiłem, więc musiałem improwizować Rozłożyć mieszankę i do piekarnika tak na godzinkę.
Po godzinie pozwolić się ciastowi ochłodzić. W międzyczasie zacząć przygotowywać topping. Ubić nieco żółtko i zmieszać składniki razem w małym garnku czy co tam macie. Na małym ogniu ciągle mieszać, aż nabierze to konsystencję budyniu czy innego dżemu. Rozłożyć topping na cassavie kejku i skarmelizować palnikiem ( blowtorch ). Jak nie macie palnika, to można do piekarnika wrzucić na tryb "broil" na chwilę. Ja palnik mam. Niestety w palniku wyczerpał się gaz Więc dupa z karmelizacji, ale i tak jako tako wyszło.
Poniżej zdjęcie finalne:
No dobra, żartuję. Przed skonsumowaniem ostatniego kawałka ( upichciłem tylko 4 małe, bo miałem jedynie resztkę cassavy i był to eksperyment ):
U góry powinna być ładnie skarmelizowana warstwa, ale tak jak napisałem - zapomniałem, że skończył się gaz w palniku, a numeru z piekarnikiem nie próbowałem
Zaakceptowane przez żonę, więc jak na pierwszą próbę nie jest źle. Przy następnej jeszcze bardziej ograniczę cukier - nie jestem przystosowany do filipińskich poziomów ( oj, moja głowa czuję że w tym było dużo cukru, mimo że i tak ograniczyłem ). Wybiorę nieprzemakalną formę i bardziej dostosowaną do ilości cassavy ( nie miałem pojęcia ile tego miksu wyjdzie ). W każdym razie nawet ta pierwsza próba wyszła wystarczająco dobrze
To tyle na razie o cassavie idę cierpieć z powodu "insulin spike"
Co potrzebujemy:
Ciacho:
900-1000g startej cassavy/manioka
3 jajka
440g caster sugar ( to chyba cukier puder? )
200ml evaporated milk ( odparowane mleko? )
300ml mleka kokosowego
60g niesolonego masła, roztopionego
Topping:
2tbsp ( lub łs ) mąki ( takiej normalnej )
400g mleka skondensowanego(? condensed milk )
80ml mleka kokosowego
2 żółtka jajek
[opcjonalnie] ser ( nie miałem , żona mi powiedziała dopiero jak serwowałem jej porcję, że na Filipinach ser dodają do toppingu )
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni. Jak wiatrakowy to nieco mniej.
Na ciacho wszystko dokładnie wymieszać. Im więcej cassavy, tym mniej gąbczasta struktura ciasta. Ja akurat lubię gąbczastą wersję, więc więcej płynów, mniej cassavy w mojej mieszance. Również cukru dodałem mniej. Przepisy podają ogromne ilości, generalnie na Filipinach cukier dodawany jest nawet do spagetti w takiej ilości, że dla Europejczyka byłoby to niezjadliwe. Więc 50%-75% powinno wystarczyć.
Po zmieszaniu mieszanki rozłożyć ją w nieco natłuszczonej/namaślonej formie. Ja miałem trochę problemu z tym, że forma nie była szczelna i ponieważ miałem 1/4 cassavy to i mniej mieszanki zrobiłem, więc musiałem improwizować Rozłożyć mieszankę i do piekarnika tak na godzinkę.
Po godzinie pozwolić się ciastowi ochłodzić. W międzyczasie zacząć przygotowywać topping. Ubić nieco żółtko i zmieszać składniki razem w małym garnku czy co tam macie. Na małym ogniu ciągle mieszać, aż nabierze to konsystencję budyniu czy innego dżemu. Rozłożyć topping na cassavie kejku i skarmelizować palnikiem ( blowtorch ). Jak nie macie palnika, to można do piekarnika wrzucić na tryb "broil" na chwilę. Ja palnik mam. Niestety w palniku wyczerpał się gaz Więc dupa z karmelizacji, ale i tak jako tako wyszło.
Poniżej zdjęcie finalne:
No dobra, żartuję. Przed skonsumowaniem ostatniego kawałka ( upichciłem tylko 4 małe, bo miałem jedynie resztkę cassavy i był to eksperyment ):
U góry powinna być ładnie skarmelizowana warstwa, ale tak jak napisałem - zapomniałem, że skończył się gaz w palniku, a numeru z piekarnikiem nie próbowałem
Zaakceptowane przez żonę, więc jak na pierwszą próbę nie jest źle. Przy następnej jeszcze bardziej ograniczę cukier - nie jestem przystosowany do filipińskich poziomów ( oj, moja głowa czuję że w tym było dużo cukru, mimo że i tak ograniczyłem ). Wybiorę nieprzemakalną formę i bardziej dostosowaną do ilości cassavy ( nie miałem pojęcia ile tego miksu wyjdzie ). W każdym razie nawet ta pierwsza próba wyszła wystarczająco dobrze
To tyle na razie o cassavie idę cierpieć z powodu "insulin spike"
--