Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Patologie polskiego budownictwa IX

54 721  
86   19  
Jakoś tam szła praca u brzuchatego wujka, ale ogólnie to budowlanka jest tak spier***oną branżą, że żeby chciało się tam jakoś pracować, to poza tygodniówkami musiała być też beka.

Więc biorąc sobie do serca słowa jednego inspektora o smutnej dupie i wesołych bąkach, beka musiała być. I coś w tym było na rzeczy, bo w końcu czy chcielibyście mieszkać w domu postawionym przez bandę smutasów, czy raczej przez gości, którzy mimo wszystko, mimo tego całego budowlanego bajzlu, podchodzą do pracy na wesoło? Zresztą nieważne. Ważne, żeby była beka i jakaś zaliczka na koniec tygodnia, bo inaczej nikomu nie chciałoby się w tej budowlance robić i sami byście musieli budować te swoje domy.

Lubiliśmy sobie z Lejsem szydzić z naszego wujka po pracy. Nie dość, że mówiliśmy na niego w liczbie mnogiej, to jeszcze snuliśmy sobie historie, jak ten drugi wujek, ten bliźniak z brzucha, czasami wychodzi stamtąd i ściąga z wujka haracze. Wymyśliliśmy sobie, że to przez tego bliźniaka z brzucha wujek musi na wszystkim przycinać, żeby tego drugiego wykarmić. Lubiliśmy tak snuć godzinami i mieliśmy z tego naprawdę niezłą pompę. Ale nie tylko my robiliśmy sobie heheszki na budowie…

Na przykład taka brygada małp – majstry były tak wyćwiczone w chodzeniu na drabinach, że poruszali się na nich jak na szczudłach. Wypełniali tynkiem łączenia pomiędzy płytami filigranowymi na sufitach, żeby tynkarze mogli potem położyć tynk.
Szliśmy z Lejsem skołować jakieś szlugi i skoro do piątego piętra nikt nas nie chciał poczęstować, poszliśmy na bajerę do ekipy robiącej na szóstym piętrze. No i wchodzimy do gości, których po tych wydarzeniach nazwaliśmy brygadą małp. A te przygłupy nagle oderwały się od pracy na nasz widok i zaczęli wyć jak małpy na cały głos.

– U-A-A-A-A-A, U-A-A-A-A-A, MACH, MACH, MACH, MAŁPKA, U-A-A-A-A!!!

Pięciu typa w jednym mieszkaniu (tak naprawdę o trzech za dużo do tego zadania) darło swoje szczeżuje na cały głos i jeszcze zaczęli biegać wokół nas na tych drabinach.

– MACH, MACH, MACH, MAŁPKA, U-A-A-A-A, U-A-A-A-A-A, U-A-A-A-A-A, BANANA, MAŁPKA CHCE BANANA!!! – darło się stado brygady małp.

Nie miałem jeszcze zbyt dużego stażu na budowach, więc sytuacja nie była jeszcze dla mnie codzienna i zrozumiała. Nie było z gośćmi dialogu. Musieli mieć zapas petów, bo w przeciwnym wypadku z pewnością inaczej pierwsi rozpoczęliby bajerę z nami. Myśleliśmy z Lejsem, że zapalimy, ale z brygadą małp nie było dyskusji.

– U-A-A-A-A-A, U-A-A-A-A-A, MACH, MACH, MACH, MAŁPKA, U-A-A-A-A!!!
ŁAACH, ŁAAACH, ŁAACH!!!

Debile darły się i wymachiwały do nas paczkami papierosów, którymi wcale nie chciały nas poczęstować.


Wyszliśmy bezradni w akompaniamencie wycia pawianów, wrzasków orangutanów, zawodzenia szympansów i cholera wie jakich jeszcze odgłosów nieznanych nam gatunków małp. (Swoją drogą, niech ktoś jeszcze spróbuje zaprzeczyć, że człowiek pochodzi od małpy. No, może nie każdy, ale te majstry z pewnością tak, i to pewnie wcale nie z jakiegoś odległego pokolenia. Wiecie, dziadek szympans czy prababka gorylica XD).

Gdy już wyszliśmy, to małpy parsknęły okrutnym śmiechem. Brzmiało to tak, jakby ktoś małpę żywcem ze skóry obierał. Taki właśnie miały majstromałpy sposób na swoją bekę.
My ostatecznie skręciliśmy szlugi od pary hydraulików, takiego jednego Piździprądka i jego kumpla Prąciowąsa. Dali nam całą paczkę jakichś ruskich dżimlingów z przemytu, ale kazali obiecać, że płuca przyjdziemy wypluć do nich.

Ale my płucami pluliśmy akurat w naszej budzie, jak nas Wujkowie opierdalali, że od rana nic nie jest zrobione. Ściema, która miała być dobra, okazała się bardzo tania: „MATERIAŁU NIE BYŁO. NIE BYŁO!!! PRAWDA!!!”. Ale wujek pokazał nam cały pokój materiału w mieszkaniu, w którym mieliśmy akurat swoją pakamerę.

– A to nie widzieliśmy – odpowiedział taki jeden Ocet.

Wujków nie przekonał jednak argument Octa (czy Octu, czy Ocetu) i obcięli każdemu z nas po godzinie, ale i tak byliśmy do przodu, bo tego dnia opierdalaliśmy się w sumie trzy XD.
Jeśli chodziło o Wujków, to faktycznie staraliśmy się z Lejsem, aby opierdalać się, ile to tylko możliwe. Wujkowie mieli taki zwyczaj, że w piątek dawali całą tygodniówkę, ale okrojoną o jakieś zakwestionowane godziny, za które się pieniądze rzekomo nie należały, bo gdyby je zapłacili, to by oznaczało, że właśnie do interesu dorzucili, a na to nie było ich stać. Więc wyjmowali w piątek odliczoną dla każdego kwotę i pytali, czy zaliczka pasuje. Były dwie opcje: zgodzić się i wziąć pieniądze albo kłócić się z Wujkami, a wtedy oni zgadzali się na kwotę, o którą ktoś się wykłócał, tylko mówili, że w takim razie rozliczą się co do złotówki na koniec miesiąca, a komuś, kto podważa ich autorytet, żadnej zaliczki nie będą wypłacali.

– Zaliczka to moja dobra wola – mówili i machali wtedy palcem wskazującym przed samym nosem swojego rozmówcy.

Więc braliśmy z Lejsem tygodniówki, bo nie mogliśmy czekać na koniec miesiąca, a skoro i tak mieliśmy coś ucięte z wypłaty, to opierdalaliśmy się, ile tylko się dało.
Wracając do małp – słychać ich było jeszcze przez miesiąc, bo jak już naszczali w otwory szachtów hydraulicznych i po dylatacji w suficie zalało szczynem biurko kierownika, to ich wywalił z budowy, a ich wujka obciążył karami porządkowymi. Potem te małpy wróciły raz na budowę, bo pracowały gdzieś blisko i postanowiły przeprowadzić zemstę na tym kierowniku. Widzieli z budowy obok, jak kierownik na parkingu czeka na wizytę co ważniejszych klientów, którzy w środy mogli odwiedzać budowę i zobaczyć swoje mieszkanie.
No i przyszła jakaś elegancka młoda parka z teściem. Widać, że gość był nieźle dziany i pewnie zafundował swojej córci i jej fagasowi mieszkanko na Przymorzu. Wtedy wyskoczyła na nich cała brygada małp i otoczyli tych klientów i kierownika.

– MACH, MACH, MACH, MACH, MACH, MAŁPKA, U-A-A-A-A, U-A-A-A-A-A, U-A-A-A-A-A, BANANA, MAŁPKA CHCE BANANA!!! UUUUU!!! AAAAAAA!!! ŁAACH, ŁAACH, ŁACH!!!

A potem wciąż biegając dookoła kierownika i jego towarzystwa, zaczęli wskazywać na budynki i krzyczeć:

– MAŁPKA BUDOWAŁA, MAŁPKA BUDOWAŁA! MACH, MACH, MACH!!!
Tylko sobie wyobraźcie miny kierownika i jego gości…

W poprzednim odcinku

43

Oglądany: 54721x | Komentarzy: 19 | Okejek: 86 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

09.05

08.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało