Sława ma swoje plusy, ale ma też poważne minusy – tym bardziej że nieobliczalnych indywiduów na świecie nie brakuje…
Można nie przepadać za The Beatles, ale trudno zaprzeczyć, że to jeden z największych zespołów w historii muzyki, w czym zasługa m.in. Johna Lennona. Muzyk zyskał ogromną popularność, co nie skończyło się dobrze – w 1980 r. muzyk został zastrzelony przez fana, który miał na jego punkcie obsesję. Tego samego fana, któremu zaledwie kilka godzin wcześniej ochoczo podpisał płytę. Dokładne intencje, jakie przyświecały mordercy, nie są znane, ale chęć zyskania rozgłosu z pewnością znajdowała się wśród nich.
John Lennon i Tupac Shakur funkcjonowali na przeciwległych biegunach muzycznego świata, ale podzielili los. Amerykański raper został zastrzelony 13 września 1996 roku w Las Vegas, gdzie oglądał walkę Mike’a Tysona. Po zakończeniu wydarzenia wsiadł do samochodu wraz z dyrektorem wytwórni płytowej i wkrótce później doszło do tragedii. Wielokrotnie postrzelony – być może wskutek porachunków gangsterskich, być może „za karę” za aktywizm – Tupac Shakur trafił do szpitala, ale lekarzom nie udało się ocalić jego życia. Zmarł po sześciu dniach.
Nazwisko Christiny Grimmie z całą pewnością nie zyskało takiego rozgłosu jak w dwu powyższych przypadkach – kto wie jednak, jak dalej potoczyłyby się losy piosenkarki, gdyby nie zdarzenie z 10 czerwca 2016 roku. Już wtedy Christina cieszyła się dużą popularnością w internecie, zajęła też 3. lokatę w amerykańskim
The Voice. Oprócz fanów, miała niestety także psychofanów. Jednym z nich okazał się Kevin Loibl, który zastrzelił Grimmie w Orlando, gdy ta podpisywała autografy. Miała zaledwie 22 lata.
Nie jest prawdą, że tragiczne wydarzenia spotykają tylko biednych – a duże pieniądze tworzą magiczną barierę zapobiegającą nieszczęściom. Oczywistość tę potwierdza przypadek Gianniego Versace, włoskiego projektanta niezwykle zasłużonego dla świata mody. 15 lipca 1997 roku Versace został zastrzelony na schodach swojej rezydencji w Miami Beach. Dlaczego? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że sprawcą był seryjny morderca, Andrew Cunanan, który w tamtym czasie ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości.
Przytaczając najsłynniejsze z tragedii, jakie dotknęły osoby z tzw. pierwszych stron gazet, nie sposób nie wspomnieć o jednej z najbardziej brutalnych. To historia, która wydarzyła się 9 sierpnia 1969 roku, kiedy do domu Sharon Tate i jej męża – przebywającego wówczas w Europie – włamała się grupa morderców należących do sekty Charlesa Mansona. Jednego mężczyznę zastrzelili, pozostałym obecnym zadali serię ciosów nożami. W wyniku przerażającego ataku śmierć poniosła Sharon Tate oraz kilkoro innych osób. Ocalał jedynie dozorca mieszkający w domku na uboczu.
Można by pomyśleć, że potrzeba wyjątkowego zrządzenia losu, by natknąć się na seryjnego mordercę przebywającego na wolności albo członków zbrodniczej sekty. Niestety uniknięcie tych niecodziennych okoliczności nie eliminuje ryzyka nieszczęścia – bo przemocy w ogromnej liczbie przypadków dopuszczają się najbliżsi. Tak stało się w przypadku aktorki Dominique Dunne, która została uduszona podczas sprzeczki na podjeździe własnego domu. Sprawcą był jej chłopak, który potem – za zabójstwo w afekcie – został skazany na sześć i pół roku więzienia. Wyszedł po trzech.
Fanom cięższej muzyki jego przedstawiać nie trzeba – Dimebag Darrell święcił (!) triumfy z zespołem Pantera, zachwycając ponadprzeciętnymi gitarowymi umiejętnościami. Po rozwiązaniu grupy w 2003 roku, Darrell wraz z bratem założyli nowy zespół – Damageplan. I właśnie podczas koncertu w Columbus, 8 grudnia 2004 roku, na scenę wdarł się uzbrojony napastnik. Na oczach publiczności zabił Darrella i trzy inne osoby, a potem został zastrzelony przez policjanta, który dotarł na miejsce zdarzenia. Motywy sprawcy pozostają nieznane.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą