Szukaj Pokaż menu

Najlepsze memy z okazji wielkiego (i krótkiego) puczu w Rosji

48 291  
236   40  
No to się porobiło. Prigożyn się zdenerwował i postanowił urządzić pucz w Rosji. Jego wojska są coraz bliżej Moskwy, a "internetowi eksperci" nie nadążają z komentowaniem w związku z dynamiką rozwoju sytuacji. Zatrzymajmy się więc na chwilę i poheheszkujmy z całej tej sytuacji... bo cóż nam innego pozostało.

Podano do stołu – Metro jest jak pudełko czekoladek...

16 089  
58   14  
W głowie się nie mieści, co ci ludzie potrafią wyprawiać w drodze do pracy. Praca zdalna odebrała nam tę rozrywkową część dnia, kiedy mogliśmy podziwiać współpasażerów w komunikacji miejskiej i cieszyć się, że zostało nam choć trochę zdrowych klepek.

Mąż mnie nie zaspokaja, poskromiona dwubiegunówka i inne anonimowe opowieści

38 100  
217   51  
Dziś przeczytacie m.in. o broniącym samodzielności dziadku i żonie, która lubiła porównywać męża do innych facetów, poznacie też sposób na depresyjne myśli i spowolnienie pędzących kierowców.

#1.

Mój dziadek jest bardzo chory, jednak nie lubi przyjmować pomocy. Ma kilka swoich codziennych czynności, które należą tylko do niego, bo inaczej czuje się niepotrzebny.
Dziś dziadek obrał ziemniaki i podniósł się, żeby wynieść obierki. Doszedł do połowy kuchni i usiadł na taboret, żeby pooddychać (od kilku dni męczą go okropne duszności). Wystraszony pytam dziadka:
– Może dziadek pojedzie ze mną do lekarza?
A dziadek na to:
– A co, sam nie trafisz?

#2.

Moja żona miała manię porównywania mnie do innych facetów. Bądź jak on, czemu nie możesz być taki jak chłopak mojej koleżanki itd.
Właśnie, chłopak koleżanki. Mam swoisty dar – albo przekleństwo. Parę chwil wystarczy mi do określenia, jakim człowiekiem ktoś jest i czy go polubię czy nie.
Jego od początku nie lubiłem. Moja żona zawsze narzekała, że nie chcę się z nimi spotykać, odcinam ją przez to od znajomych. Nie potrafiłem się przemóc.


Znajomi wyjechali za granicę. Ochy i achy na naszej klasie, aż po paru latach ona wróciła. Opowiedziała mojej żonie, że chłopak ją bił, że zataił leczenie psychiatryczne i wisienka na torcie: wmówił sobie, że ona go zdradza z kuzynem. W dodatku zamówił sobie panienkę lekkich obyczajów i kazał swojej żonie na wszystko patrzeć...

Gdy żona spróbowała raz jeszcze mnie porównać do kogoś, spytałem tylko, czy panienkę mogę sobie sam wybrać, czy ona mi wybierze. Uleczona...

#3.

Mam lekką formę afektywnej choroby dwubiegunowej i jako przeciwdziałanie postanowiłam nie dać się „zdepresjonować” żadnej sytuacji, tylko czasem wręcz na siłę myślę, co by tu pozytywnego z tego wyciągnąć. Przykładowo – zerwałam mięsień tricepsa... Nic straconego! Wreszcie na maksa będę mogła poświęcić się treningowi nóg!
Długo mi to zajęło i przyznam, że nie funkcjonuje to zawsze, ale człowiek z czasem się przyzwyczaja i staje się coraz bardziej kreatywny. Od grudnia miałam zaledwie kilka dni „stanu poddepresyjnego”, resztę czasu jest albo szczęśliwie, albo neutralnie. Nigdy wcześniej nie miałam tak długiego okresu bez czarnych dni i to tym bardziej mnie motywuje, żeby nie dać się smutnym rzeczom. Polecam każdemu!

#4.

Jestem z moim mężem od 10 lat i od tylu współżyjemy ze sobą. Spaliśmy tylko ze sobą (takie rozdziewiczenie w dwie strony), a ja nigdy nie doznałam orgazmu... Przez pierwsze trzy lata w ogóle mi się nie udawało szczytować, potem tylko gdy sama sobie robiłam dobrze. I tak do tej pory udaję za każdym cholernym razem, bo mąż mnie nie zaspokaja...
Nie ma opcji, żebym mu o tym powiedziała i porozmawiała, bo by mi się chłop zamknął w sobie. Sama też nie pójdę do seksuologa, nie mam kiedy. Mamy trójkę małych dzieci i jestem wykończona. Najlepiej obeszłabym się nawet bez zbliżeń, jednak robię to dla świętego spokoju.

#6.

Miałem 15 lat. Mieszkałem w małym mieście, w bloku, na czwartym piętrze. Windy nie było. Zdarzyło się, że któregoś dnia zjadłem w szkole coś ze szkolnego sklepiku. Było nieświeże... Już na ostatniej lekcji burczało mi w brzuchu, ale katastrofy nic nie zapowiadało. Do domu wracałem zawsze piechotą. W drodze zaczęła się powoli rewolucja. Gdy miałem jakieś 200 m do domu, było naprawdę kiepsko. Gdy dotarłem do bloku i zacząłem wchodzić po schodach, pośladki były zaciśnięte na 110%. Liczyłem każdy stopień, aby mój mózg był zajęty czymś innym niż chęcią zrzucenia balastu. Byłem totalnie skoncentrowany na liczeniu stopni schodów. Nie zwracałem uwagi na nic innego. Gdy naciskałem klamkę drzwi, myślałem o jednym – SRAĆ. Wpadłem do WC, które było dwa kroki od drzwi wejściowych (spodnie już rozpiąłem przed wejściem do bloku), teraz gacie w dół i eksplozja ulgi. Naraz konsternacja. To nie był kibelek u mnie w mieszkaniu, tylko u sąsiadki piętro niżej, taki sam układ mieszkań... Po chwili pukanie do drzwi. Sąsiadka delikatnym głosem pyta: „Kto tam?”.
Po tym incydencie sąsiedzi z niższych pięter, gdy mnie spotykali, zawsze mówili z gromkim śmiechem: „W razie czego ładuj u mnie”. :)

#7.

Czasami kiedy jadę samochodem i widzę, że z naprzeciwka ktoś pędzi jak szalony, to migam mu światłami. Nich zwolni chociaż na chwilę i zastanowi się, gdzie ustawiła się policja.


#8.

Często łapię się na tym, że zazdroszczę ludziom. Wiecie czego? Relacji z rodzicami. Moje może nie są najgorsze, ale bardzo daleko im do udanych.

Mój ojciec w sumie jest w porządku, czasami nawet go lubię, można z nim pożartować, ale i poprosić o pomoc. Ma tylko jedną wadę – pije. Swoim piciem zniszczył mi dzieciństwo. Do dziś pamiętam awantury, bicie, rzucanie meblami i ten ostry, przeszywający ton głosu, na wspomnienie którego nawet teraz cała się trzęsę. Wstyd, jaki czułam, idąc rano do szkoły z nieodrobionymi lekcjami, bo awantura trwała pół dnia i większość nocy nie zapomnę nigdy. Wzrok sąsiadów też. A matka? Cóż, przez całe dzieciństwo było mi jej szkoda. Ale teraz, gdy wyprowadziłam się z domu, nie potrafię się z nią dogadać i dziwię się, czy cały czas taka była, czy po prostu się zmieniła. Jest czepialska, małostkowa, wredna, bez powodu wszczyna awantury, z niczego się nie cieszy i wiecznie jest niezadowolona, musi zawsze postawić na swoim, jest upierdliwa, wylicza mi pieniądze, chociaż utrzymuję się sama, i robi wyrzuty.

Przestałam ją lubić, tak mi daje w kość. W ogóle jej nie rozumiem. Paradoksalnie ojca, który sprawił, że moje dzieciństwo było piekłem lubię bardziej niż ją. Jestem na siebie zła, bo wiem, że nie powinno tak być. Ale moja matka doprowadza mnie do szaleństwa. Bardzo rzadko się z nią widuję, a jeśli już, to nie wytrzymuję nawet jednego dnia w jej towarzystwie. Od kiedy mam swoje dziecko jest mi jeszcze trudniej, bo mama strasznie się wtrąca i uważa, że wie najlepiej. A najśmieszniejsze jest to, że gdy powiedziałam jej o ciąży (jestem dorosła, z ojcem dziecka jestem od 9 lat w szczęśliwym związku, od 3 jesteśmy małżeństwem, utrzymujemy się sami, niczego od nikogo nie potrzebujemy) była zła, wróć – była wręcz wkur*iona. Nie rozumiem tego do tej pory. Teraz ciągle wypytuje o małego, ale jej pierwsza reakcja zwaliła mnie z nóg... nie umiem o tym zapomnieć. Wszyscy się cieszyli, a moja matka była zła i zabroniła o tym komukolwiek mówić, jakby to był wstyd.
Jestem teraz w drugiej ciąży. I wiedzą już wszyscy – oprócz mojej matki. Boję się jej powiedzieć. Boję się jej reakcji.
217
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Podano do stołu – Metro jest jak pudełko czekoladek...
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Kiedy wychodzisz za mąż po 30. – Demotywatory
Przejdź do artykułu Typowe matki w akcji - jak tu ich nie kochać?
Przejdź do artykułu Perfidny trolling komputerowy
Przejdź do artykułu 12 rzeczy istotnych dla introwertyków, które innym pomogą lepiej ich zrozumieć
Przejdź do artykułu Oczekiwania kontra rzeczywistość VIII - największa profanacja pizzy
Przejdź do artykułu 12 anegdot z pracy polskiego adwokata
Przejdź do artykułu 15 zawodów, które już nie istnieją
Przejdź do artykułu Wysportowane dziewczyny
Przejdź do artykułu Co tak naprawdę robią kobiety, gdy „idą się odświeżyć”

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą