W dzisiejszym odcinku spróbujemy sprawdzić, ile Mariah Carey zarobiła na swoim świątecznym hicie, uśmiercimy Google Street View, a na koniec kupimy Twittera.
#1. Google likwiduje aplikację Street View
To koniec! Nie pospacerujemy już sobie naszym żółtym
ludzikiem po ulicach różnych miast na świecie… a przynajmniej nie z poziomu
aplikacji Street View, którą Google postanowiło w końcu uśmiercić.
Wszystko to jednak będziemy mogli robić (choć spora część użytkowników
robi to już od dawna) z poziomu Map Google. No i właśnie połączenie tych dwóch
aplikacji jest powodem uśmiercenia jednej z nich. Oczywiście część funkcji,
którą mogliśmy znaleźć na SV, nie będzie dostępna na GM, jednak Google pewnie
dojdzie do tego i wprowadzi odpowiednie zmiany lub rolę tę przejmie inna aplikacja.
Zakończenie wsparcia aplikacji Google Street View zaplanowane
zostało na marzec 2023 roku.
#2. Instagram miał wielką awarię
Kilka dni temu miała miejsce wielka awaria Instagrama. Po
piątkowych problemach z Facebookiem, chwilę później przyszła pora na siostrzaną
aplikację Mety. Tym razem było jednak bardzo poważnie. Użytkownicy nie tylko mieli
problemy z zalogowaniem się, ale również tracili to, o co starali się naprawdę
długo.
Ci, którzy zalogowali się na Instagrama w ubiegły
poniedziałek, mogli na swoim koncie zastać kilka niespodzianek. Pierwszą z nich
była blokada konta, która trwała 30 dni. Oczywiście w zdecydowanej większości
przypadków był to błąd wywołany awarią, a Instagram po czasie anulował blokadę,
jednak komunikat ten mógł niektórym napędzić stracha.
Drugą kwestią był odpływ obserwujących. Niektórzy twórcy
widzieli mniejszy, inni większy odpływ followersów, jednak i tutaj wiele osób
zaczęło się obawiać o swoją wielką influencerską karierę. W tym przypadku również
wszystko wróciło do normy, kiedy tylko Meta ogarnęła się z całą tą awarią
jeszcze tego samego dnia.
#3. Elon Musk w końcu przejął Twittera
Po wielu, naprawdę wielu tygodniach batalii, zarząd Twittera
w końcu dopiął swego i wcisnął Muskowi to, co ten pierwotnie chciał nabyć. Po
drodze było naprawdę sporo problemów. Po szczodrej ofercie właściciela Tesli,
wstępnych wątpliwościach zarządu i w końcu zgodzie ze strony tych drugich, Musk
zdecydował, że jednak nie chce tego Twittera. Sprawa jednak trafiła do sądu i
Elon chyba stwierdził, że dla świętego spokoju to on już to kupi. No i kupił.
Zaczęło się od zwolnień. Chociaż nie, najpierw nowy
właściciel wszedł do siedziby firmy z umywalką w ręce (taką porcelanową), a
zdjęcie z tego wydarzenia opatrzył opisem „let that sink in”. Dosłowne tłumaczenie
nie ma tutaj sensu i Musk jeden wie, o co mogło tutaj tak naprawdę chodzić.
Jednak można przyjąć, że sam autor miał tutaj na myśli coś w stylu:
Niech to do was dotrze.
Tylko co? Pewnie to, że kupił Twittera. Kurtyna.
Powracając jednak do zwolnień. Na początku poleciały najwyżej
postawione głowy:
Dyrektor generalny Parag Agrawal
Dyrektor finansowy Ned Segal
Dyrektor ds. prawnych i polityki Vijaya Gadde.
Podobno wprowadzili go w błąd w sprawie tych botów na
portalu i musieli za to zapłacić swoim stanowiskiem. Potem poszła plotka, że
Musk chce się również wziąć za pracowników niższego szczebla i zwolnić 75% z
nich – przypomnę tylko, że Twitter zatrudnia jakieś 7500 osób.
Po czasie jednak Musk zaprzeczył, jakoby miał tak uczynić i
wszyscy mogą spać spokojnie. Elon sprawia wrażenie, jakby sam do końca nie
wiedział, czego chce i co chce uczynić ze swoim nowym zakupem.
#4. Twitter chce pobierać opłatę za weryfikację konta
Wszyscy już chyba widzą, że Elon zorientował się, że na
Twitterze sporo stracił. Trzeba więc zacząć na czymś zarabiać. Jako pierwszy
rzucony został pomysł wprowadzenia opłat za weryfikację konta – te niebieskie „ptaszki”
przy nazwie użytkownika.
Pierwsza zaproponowana kwota była dość wysoka i wynosiła aż
19,99 USD miesięcznie – czyli jakieś 95 zł. Nie muszę chyba dodawać, że wielu
osobom to się po prostu nie spodobało. Swoje zdanie wyraził nawet Stephen King:
20 dolarów miesięcznie, aby zachować niebieski znaczek? J**ać
to, to oni powinni płacić mnie. Jeśli to wejdzie w życie, to zniknę niczym
Enron.
Podobnych opinii było znacznie więcej, no i Elon w końcu
zmiękł. Zdecydował, że – no niech już straci – niebieski znaczek będzie
kosztował 8 dolców miesięcznie (czyli nieco ponad 37 zł). Będzie to jednak
swego rodzaju konto premium, które przyniesie z sobą dodatkowe korzyści, takie
jak:
Priorytet w przypadku odpowiedzi oraz wyszukiwania, co ma być
kluczowe w walce ze spamem/oszustwami;
Możliwość wstawiania długich filmów i nagrań audio;
Ucięcie liczby reklam o połowę.
Zmian ma być znacznie więcej, chociaż nie do końca wiadomo,
które zostaną wprowadzone ostatecznie w życie, a które zrodziły się w głowie
Elona i tam pozostaną. Generalnie na chwilę obecną jest spory chaos
informacyjny. Propozycje padają i jedne szybko zostają porzucone/zmodyfikowane,
a inne pozostają.
#5. Oto ile Mariah Carey mogła zarobić dotąd na swoim świątecznym
hicie
Z czym kojarzą wam się święta Bożego Narodzenia? Z filmem „Kevin
sam w domu” w Polsacie i piosenką „All I want for Christmas is you”? Jeśli tak,
to na pewno nie jesteście sami. Jeśli jednak zastanawiacie się, jak dużo Mariah
Carey zarobiła dotąd na swoim utworze, to jesteście w dobrym miejscu!
Utwór został wydany 28 lat temu (29 października 1994 roku).
Od tamtej pory zaliczył całkiem sporo sukcesów i – o dziwo! – z każdym rokiem
radzi sobie coraz lepiej. Ile jednak wokalistka mogła już przytulić za swoje
życiowe dzieło? Tego oczywiście nikt wprost nie powie, jednak wystarczy tylko
spojrzeć na pewne wyliczenia dokonane przez ekspertów w tej dziedzinie, aby
wyczytać kilka interesujących faktów.
Utwór do roku 2016 zarobił około 60 mln dolarów. Jeśli więc
trend się utrzymał, to do 2021 roku wokalistka mogła zarobić kolejne 12,5 mln
dolarów, co daje nam łączną kwotę wynoszącą ponad 72 mln. Jak tak dalej
pójdzie, to po tegorocznych świętach Carey będzie mogła pochwalić się łącznym
zarobkiem w wysokości około 72 mln dolarów – a to na pewno jeszcze nie koniec,
bo w 2023 roku też na pewno wyjdzie na swoje… Chyba że świat, jaki znamy, do
kolejnych świąt przestanie istnieć.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą