Pracujący w handlu internauci podzielili się najbardziej „januszowymi tekstami, jakie w życiu zdarzyło im się usłyszeć. Zapraszamy na część drugą!
#1.
Do mnie kiedyś, jak pracowałam w spożywczym, przychodził taki dziadek i mówił: - Co to jest takie czarne, co się wrzuca do zupy, bo muszę kupić? A ja: - Pieprz. A on na to: - Teraz czy później?
#2.
Ja pamiętam, jak pracowałam w supermarkecie. Przychodzi taki młody gościu i pyta się: - Czy są szmaty? A ja, niewiele myśląc, mówię: - Nie, proszę pana, tu same porządne dziewczyny pracują.
#3.
Byłam świadkiem, gdy gość poprosił w sklepie jednego „kiwiego”.
#4.
Kiedyś, dawno temu, pracowałam na stoisku z mięsem i wędlinami. Podchodzę do pana stojącego w kolejce i pytam: - Co podać? A on na to: - Piersi pani ma? Ja na to z uśmiechem: - No mam. Po chwili do pana dotarło, jak dwuznaczne było to pytanie i spalił soczystego buraka. Zaczął prostować niezdarnie: - Chodzi mi o piersi z kurczaka. Na co ja mu odpowiedziałam: - Mnie też. Pan speszył się do reszty.
#5.
Mój ulubiony: - A ta wątroba to jaka? - Wieprzowa. - Nie, jakby była ze świni, to bym wziął, wieprzowej to nie chcę.
#6.
Mój ulubiony tekst, który w tym dniu akurat rozbawił mnie do łez, to jak pan klient grzecznie zapytał, czy te skrzydełka są drobiowe, czy wieprzowe, bo nie jest podpisane.
#7.
Jak pracowałam w żabce, to kiedyś przyszła kobieta i mówi: - Poproszę woże. Patrzę na nią i pytam: - Co proszę? Ona odpowiada: - No woże poproszę, co pani, nie wie? Okazało się, że chciała papierosy Vogue.
#8.
Sytuacja z wczoraj. Mąż chce kupić baterie, ale nie wchodzą na kasie. Kasjerka, wydając resztę, łapie go za dłoń i mówi: - Jest problem z tymi bateriami, nie wchodzą. Mąż: - No trudno, zostawimy je. Kasjerka: - Ale one wejdą, tylko później... To co? Miał tam stać i czekać?
#9.
Pani kupująca podpaski „na noc”: - Pani... a w dzień też je można nosić?
#10.
W Lidlu na kasie kiedyś pracowałam, przyszła młoda parka i nabrali z 20 opakowań dużych prezerwatyw z motywem bananów, truskawek i czekolady. Zapłacili, a za nimi chyba ich babcia mówi: - Oj... nakupiliście tyle pysznych czekoladek, podzielicie się chyba, co? Ledwo powstrzymałam się od śmiechu...
#11.
Dwóch amatorów tanich trunków przy kasie. Jeden słodzi do ekspedientki: - Pani Grażynko, ale pani mi się podoba... A drugi na to: - Józek, tobie to się byle co podoba...
#12.
Pracowałam w sklepie spożywczym. Podszedł pan i poprosił o ukrojenie arbuza. Podeszłam do stoiska i pytam: - Jaki kawałek? A on do mnie: - Ćwiartkę poproszę, ale bez skórki. Ja z głupim wyrazem twarzy: - Bez skórki? - Tak, bez skóry, bo jej nie jadam. Mało się nie popłakałam ze śmiechu, a klient złożył na mnie skargę u kierownika z adnotacją, że był tu ostatni raz!
#13.
Kiedyś siedziałam na kasie i pan, którego obsługiwałam, powiedział do swojej córki: - Ucz się, bo inaczej będziesz pracowała tak jak ta pani! Zaznaczę, że jestem po studiach.
#14.
Kasjerka: - Ma pan może 2 złote? Klient: - Pani... jak ja bym miał 2 złote, to bym sobie inaczej życie ułożył.
#15.
- Dobre te ciastka? - Nie wiem. Nie jem słodyczy. - Nieeee? A wygląda pani, jakby pani jadła!
#16.
Jak opisałem klientce funkcje zmywarki, to zapytała na koniec: - Czy te talerze nie potłuką się, jak tak będą się obracać? Pewnie myślała, że działa jak pralka.
#17.
Mówiąc klientce, że jest mi przykro, bo nie możemy dokonać zwrotu, bo to nie jest zgodne z regulaminem, usłyszałam: - Nie widać, żeby pani było przykro, bo się pani uśmiecha.
#18.
Duże zakupy w sklepie z ubraniami i kasjerka mówi do klienta: - To ja panu dam od tyłu.
#19.
Babka chciała, żeby jej na kasie obierać banany ze skórki, bo ona waży, a skórki przecież się nie zjada.
#20.
Klientka kiedyś życzyła mi, żebym zachorowała na covid, to nauczę się empatii.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą