Sąsiedzi czasem bywają naprawdę szaleni, a te historie są na to dowodem

FBI zrobiło najazd na jednego z moich sąsiadów, więc miał sporo za uszami. Natomiast ten drugi przyszedł raz do mnie i zapytał, czy nie mam odstąpić "czystego moczu", bo w przeciwnym razie zwolnią go z pracy.

Pamiętam moją pierwszą pogawędkę z sąsiadem z dołu, kilkanaście dni po naszym wprowadzeniu się. Wszystko szło normalnie aż do momentu, kiedy szyderczo się uśmiechnął i wspomniał, że jego sypialnia znajduje się bezpośrednio pod moją. I ze szczegółami opisał mi, co udało mu się usłyszeć w nocy do tej pory.

U sąsiada w domu obok wybuchła butla z gazem, rozrzucając wszystkie jego nagie zdjęcia po całej okolicy. Koleś wyprowadził się kilka tygodni później.

Mój sąsiad się upił i próbował powiesić swoje ozdoby świąteczne za pomocą wędki.

Ktoś ukradł mi drzwi wejściowe w środku nocy...

Dziesięcioletnia dziewczynka z sąsiedztwa oblała benzyną swojego kolegę (również dziesięciolatka) i groziła, że go podpali.

To ja niestety byłem tym sąsiadem...

Upiłem się jednej nocy i wracałem z baru na nogach. Próbowałem otworzyć drzwi, ale coś mi nie szło i klucz nie chciał wejść do zamka. Obwiniłem za to swój stan i wdrapałem się do salonu przez okno. Niestety nic więcej nie zrobiłem, tylko zasnąłem na kanapie. Rano okazało się, że wszedłem do domu sąsiadów.

Pewnego ranka wsiadłem do samochodu, żeby pojechać do pracy i znalazłem mojego sąsiada śpiącego na tylnej kanapie mojego auta. Facet poprzedniego wieczoru nie mógł wejść do siebie, więc znalazł otwarty samochód i przespał się w nim.

Do mojego sąsiada bez przerwy ktoś przychodził o różnych porach dnia i nocy. Zauważyliśmy, że z naszych podwórek zaczęły ginąć rzeczy. Pewnego pięknego dnia policja najechała dom sąsiada. Okazało się, że sprzedawał narkotyki i miał je nawet poukrywane w ścianach. Poszedł do więzienia i od tamtej pory go nie widziałem. Jakoś nie żałuję.

Miałem dziwną sąsiadkę. Starszą panią, która wiecznie paradowała po ganku w samej bieliźnie. Nie był to najprzyjemniejszy widok, a na dodatek chyba mnie podrywała. Pewnego dnia zdobyła się na odwagę i zapytała nawet, czy czegoś od niej nie potrzebuję (mrugając przy tym do mnie okiem). Kiedy odmówiłem, zapytała jeszcze kilka razy, dając wyraźne sygnały. Oczywiście nadal nie byłem chętny, czym niezmiernie ją rozczarowałem.

Mój sąsiad z klatki zmarł i nikt tego nie zauważył. Do momentu aż smród wydostający się z mieszkania był już nie do zniesienia. Nie mogliśmy się pozbyć tego odoru przez dobrych kilka miesięcy.

Moja dziewczyna sprzątała akurat w sypialni na górze, kiedy nagle usłyszała otwierające się drzwi od domu i czyjeś kroki. Zeszła na dół i zobaczyła dzieciaka sąsiadów, który wszedł do nas, wziął sobie szklankę, nalał do niej wody, wypił i wyszedł.

Miałem sąsiada, który każdej nocy o godzinie drugiej wychodził do garażu i odkurzał swój samochód.