Największe obciachy ostatnich dni – Praca szuka człowieka. Informatyk w wojsku za 3091 brutto
dino40i4
·
25 stycznia 2022
99 862
281
199
W dzisiejszych obciachach m.in. ponad 100 osób uwaliło testy, bo ktoś popełnił błąd w wysłanych pytaniach, a 113 oglądało hentai podczas prac parlamentu, dodatkowo "gigantycznie" niska pensja dla informatyka w wojsku.
W dzisiejszym odcinku trup ściele się gęsto, ale najwidoczniej takie już mamy czasy. Będzie też dobra wiadomość dla fanów polskiej muzyki. Miłośnicy karania firm za oszukańczy marketing też powinni być zadowoleni.
Prowadzisz sobie auto i widzisz, że coś się stało, więc zwalniasz, żeby się pogapić i nagle czujesz, że ktoś wjeżdża ci w tyłek. Portale internetowe donoszą o karambolu, policja wyznaczyła objazdy. W Jokohamie
doszło do podobnego łańcucha zdarzeń, gdy kobieta wypadła z okna z swojego mieszkania znajdującego się na trzecim piętrze i spadła na przechodnia pod blokiem. Wcześniej patrzyła, jak sąsiad z bloku naprzeciwko sam wypada z okna. Jakby tego było mało, spadająca kobieta po drodze zahaczyła o sąsiada z trzeciego piętra, który wychylił się z okna, żeby popatrzeć na spadającego mężczyznę. Trudno w to uwierzyć, ale tylko skoczek, który zainicjował całą akcję, odniósł poważniejsze obrażenia.
Irlandczycy oglądają za dużo amerykańskich komedii. Albo nie oglądają ich wcale, a i tak przychodzą im do głowy pomysły realizowane w filmach. Dwóch mężczyzn w mieście Carlow
weszło na pocztę w towarzystwie zmarłego kolegi, by odebrać jego emeryturę. Chwilę wcześniej jeden z nich próbował zrobić to samo, ale przy okienku powiedziano mu, że tylko osoba upoważniona ma prawo do odbioru pieniędzy. Ewidentnie przygotowani geniusze wrócili chwilę później, podtrzymując ciało zmarłego mężczyzny i poruszając nim tak, by sprawiać wrażenie, że mężczyzna żyje, tylko trochę zaniemógł. Jakimś cudem kasjerka nie nabrała się na tę dopracowaną mistyfikację i orzekła, że dzwoni po policję. W tym momencie obaj mężczyźni rzucili ciało zmarłego i wybiegli z poczty. Sprawę bada policja.
Takich rzeczy nie robi się ludziom – nie wycina się z filmu Any de Armas. Urocza kubańska aktorka miała pojawić się w filmie „Yesterday”, ale się nie pojawiła, a wytwórnia Universal Pictures
może słono zapłacić za podjęcie tej decyzji. Conor Woulfe i Peter Michael Rosza, którzy zapłacili po 3,99 USD, by obejrzeć film z de Armas na platformie Amazon Prime, pozywają Universala na kwotę pięciu milionów dolarów. Aktorka pojawiła się w zwiastunie filmowym, ale sceny z jej udziałem usunięto z filmu, ponieważ wytwórnia uznała, że de Armas zbytnio odciąga uwagę widza od głównego wątku romantycznego. Pozywający uważają, że działania marketingowe Universal Pictures miały charakter „fałszywy, zwodniczy i wprowadzający w błąd”, w związku z czym obaj panowie zamierzają wystąpić na drogę sądową w imieniu wszystkich pokrzywdzonych.
Nareszcie. Możliwe, że radia w Polsce przestaną grać w kółko starocie pokroju „Final Countdown” czy inne „Livin’ on a Prayer” i wezmą się za utrwalanie znanych i lubianych klasyków polskiej sceny takich jak „Złoty deszcz” czy „Cień moich łez”. Do Sejmu
trafił bowiem projekt poselski dotyczący nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Według proponowanych zmian stacje radiowe w Polsce miałyby grać polską muzykę przez 80% czasu w porze od godz. 5 do 24. Kto wie, może nawet w przerwach między reklamami środków na sraczkę a materiałami zachwalającymi Polski Ład znajdzie się miejsce na odkrywanie wschodzących talentów polskiej muzyki, takich jak Gabriel Fleszar czy Rafał Brzozowski.
Na Tajwanie zaczynają mieć dość pijanych kierowców. Falę goryczy przelał wypadek spowodowany pod koniec grudnia 2021 r. przez znajdującego się pod wpływem alkoholu mężczyznę, który wjechał w cztery osoby, zabijając jedną z nich i raniąc trzy pozostałe. Okazało się, że mężczyzna był wcześniej dwukrotnie karany za jazdę po pijanemu. Władze miasta Kaohsiung postanowiły
zrobić coś z kierowcami jeżdżącymi na podwójnym gazie i w ramach przeciwdziałania temu zjawisku
zaprosiły jedenastu jegomości przyłapanych na jeździe pod wpływem do państwowego prosektorium, gdzie każdy z nich miał odbyć karę. Według wypowiedzi oddelegowanych do prac społecznych mężczyzn zmywanie podłóg oraz czyszczenie stołów do autopsji i sprzętu wykorzystywanego do zajmowania się zwłokami podobno mocno podziałało na ich wyobraźnię, bo choć żaden z nich nie miał bezpośredniej styczności z ciałami leżącymi w prosektorium, to sama świadomość, że tam są, miała skłonić skazanych do refleksji na temat swoich wcześniejszych działań.
Pewnego szoku mogła doznać Helen Mott po odpowiedzi, którą otrzymała na Twitterze po swoim wpisie. Kobieta
zarzuciła firmie AA niewystarczające przykładanie się do swoich obowiązków, przez które Mott rozumie rzucanie wszystkiego i ruszanie na pomoc „samotnej kobiecie”, której zepsuł się samochód. Mott, na co dzień badaczka zajmująca się problemem przemocy wobec kobiet, miała usłyszeć przez telefon od jednego z pracowników firmy ubezpieczeniowej AA, że pomoc drogowa nie przyjedzie do niej w pierwszej kolejności tylko dlatego, że Mott jest kobietą. W związku z tym Mott opublikowała na Twitterze szkalujący firmę wpis. W odpowiedzi osoby zarządzające kontem AA ponownie poinformowały Mott, że firma nie bazuje na kryterium płci przy wysyłaniu pomocy swoim klientom, i dodały, że gdyby tak było, to mielibyśmy do czynienia ze zjawiskiem dyskryminacji wobec mężczyzn. Pod wpisem rozgorzała gorąca dyskusja na ten temat. Jedni wzięli stronę AA, a inni zaczęli grozić nieprzedłużaniem umowy z firmą.
Ożywione dyskusje wywiązały się też pod poprzednimi newsami, więc nie możesz ich przegapić.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą