Kradzieże w pracy, zemsta taksówkarza i inne anonimowe opowieści
Dziś będzie o zaniedbanym, choć szczęśliwym dziecku, niezaradnym chłopaku i byciu jak prawdziwa gwiazda, a na koniec kilka słów z dyżurki pielęgniarki.
#1.
Chyba tak na co dzień, w szkole podstawowej, było po mnie widać, że jestem trochę zaniedbanym dzieckiem. Mama mnie nie czesała, więc włosy miałam związane w byle jaką kitkę, ubrania też pewnie średnie, a na dokładkę nigdy nic nie ogarniałam w szkole, bo rodziców nie interesowały moje zadania domowe. Ale mimo to szczęśliwie wspominam dzieciństwo. Wiecznie ganiałam na dworze z innymi dzieciakami i było generalnie fajnie.
Kiedy byłam w drugiej klasie podstawówki, moja nauczycielka powiedziała mi, że przyszedł do szkoły pewien pan, który powiedział, że opłaci jednemu dziecku z klasy obiady na cały rok. Pani powiedziała, że zaproponowała mnie i od jutra będę na długich przerwach jadła obiady na stołówce.
Nie wiem kim był ten pan, ale dziękuję. Obiecałam sobie, że po studiach, jak będę już pracować i lepiej stać finansowo, to też zrobię taki prezent jakiemuś dziecku z podstawówki.
#2.
Miałam kiedyś chłopaka, który był chyba najbardziej niezaradną osobą jaką znałam. Przyzwyczajony był do tego, że pomagają mu wszyscy – od rodziców, przez znajomych, po dziewczyny. A że ja nie lubię utrzymywać darmozjadów, którzy nie są w stanie podjąć najbardziej nawet banalnej pracy, w końcu powiedziałam, że mam tego dość i zerwałam z nim. Zrobił mi awanturę krzycząc, że tak naprawdę nic o nim nie wiem, że prowadzi on dochodowy biznes, a kasą nigdy się przede mną nie chwalił, bo nie chciał, abym oceniała go przez pryzmat jego niewyobrażalnego majątku. Następnie wyszedł z domu trzaskając drzwiami. I kiedy już myślałam, że mam tego faceta z głowy, ten po chwili wrócił, aby pożyczyć ode mnie pieniądze na benzynę...#3.
Dziś mój syn uznał, że świetnym pomysłem będzie zrobienie mi urodzinowej niespodzianki. A polegała ona na odegraniu marszu imperialnego ze „Star Wars” na waltorni. W mojej sypialni. W akompaniamencie całego zespołu wirtuozów instrumentów dętych. O 5 nad ranem. Mimo wszystko jestem cholernie wzruszony.#4.
Wstyd przyznać, ale byłam (jestem?) złodziejką...
Kilkanaście lat temu pracowałam w supermarkecie. Bez prawa jazdy, 15 km od domu, do większej wioski szłam pieszo, a potem łapałam stopa. Zarabiałam zawrotne 1100 zł. Niestety - było to za mało jak na potrzeby mojej rodziny. Sytuacja była taka - ja i starszy brat pracujący, matka bierze alimenty na 4 młodszych. Ojciec pozostałej trójki nie żyje, dzieciaki nie mają po nim nawet renty (tak, razem ze mną 9 dzieci). Babcia ma emeryturę, też wszystko idzie na dom. Dlatego też bywało, że nie miałam pieniędzy, żeby kupić sobie coś do jedzenia/picia w pracy.
Wracając do tematu wyznania - w pracy idąc na przerwę, okazywało się kierowniczce paragon, ona podpisywała i dopiero można było usiąść i zjeść. Szybko zauważyłam, że kierowniczka nawet nie patrzy na te paragony, tylko szybko strzela parafkę i wraca do swoich zajęć. Wystarczyło więc schować sobie paragon z batonikiem czy napojem i gotowe - a takich kasując drukowałam mnóstwo, bo obok była szkoła podstawowa i połowa uczniów przychodziła na przerwie po małe zakupy. Dla usprawiedliwienia dodam, że taki paragon nigdy nie przekraczał kwoty 4-5 zł, najczęściej Kubuś + snickers, bagietka czosnkowa + puszka pepsi.
Jednak jak to się mówi - kradzież to kradzież. Pamiętam, jak strasznie się bałam na początku, że ktoś zauważy, jednak nigdy się nie wydało. Raz też zdarzyło mi się "pożyczyć" sobie pieniądze z kasetki - równe 50 zł. System był taki, że w przypadku manka (czyli braku pieniędzy w kasie) spisywało się oświadczenie w stylu - zgadzam się na potrącenie z kolejnej pensji kwoty takiej a takiej z powodu braku w kasie. O tym też wiecie tylko wy.
#5.
Rano, dopiero co zacząłem pracę (jestem taksówkarzem), podchodzi klient. W średnim wieku, w garniturze. Wsiada, podaje nazwę ulicy i jedziemy. Standard. Gdy miał już wysiadać, powiedziałem cenę, ok. 40 zł, a wtedy on powiedział "Nie mam". Nawet nie spojrzał do portfela, tylko powiedział "Nie mam" i dodał "I co z tym zrobisz?". Więc zablokowałem drzwi i odwiozłem go na miejsce, skąd go zabrałem. Może i zmarnowałem czas, ale satysfakcja pozostała.#6.
Moje ciocie są bliźniaczkami tak do siebie podobnymi, że nawet ja mam problemy z rozróżnieniem która jest która. Obie również są lekarkami i właśnie podczas dyżuru zdarzyła się komiczna sytuacja, którą chcę się z Wami podzielić.
Obie ciocie są długowłosymi blondynkami, tego dnia jedna miała włosy rozpuszczone, a druga zaplecione w warkocz. Obchody po oddziale wykonywały zamiennie i niezależnie, aż jedna z pacjentek nie wytrzymała:
- Pani to nie ma co robić, że ten warkocz ciągle splata i rozplata?!!
Nie wierzyła, póki nie zobaczyła obu naraz :)
#7.
Niedawno oglądałam teledysk, w którym jest scena, gdzie chłopak wychyla się do tyłu na huśtawce i wygląda jakby lewitował. Tak się składa, że na przedpokoju mam haki po huśtawce dla dzieci (takiej do 10-15 kg), więc jako Polka do ostatniej warstwy cebuli pomyślałam sobie "że niby ja tego nie zrobię?". Zawiesiłam huśtawkę, usiadłam, wychyliłam się do tyłu i poczułam się, jakbym szybowała na chmurce. Spełniłam swoje marzenie o byciu jak prawdziwa gwiazda.A tak na serio 15 szwów, wybity bark, lustro do wymiany, a w ścianie dwie dziury po hakach.
#8.
Jestem pielęgniarką i od 14 lat pracuję w szpitalu na oddziale wewnętrznym. Opiszę Wam pewną historię.Dyżur zaczęłam o szóstej, było nas cztery - dwie opiekunki medyczne i dwie pielęgniarki. I około 45 pacjentów (zwykle jest więcej). Opiekunki zaczęły toalety pacjentów, koleżanka szykowała leki - wstrzyknięcia i tabletki. Robimy to jak najszybciej, ale też bardzo dokładnie, bo źle podany lek może zaważyć na życiu czy zdrowiu pacjenta. Ja poszłam pobierać krew do badań, a potem pomóc opiekunkom, uwijałyśmy się jak mrówki, bo już zaczęli rozwozić śniadanie. Każdego pacjenta trzeba umyć jak najdokładniej, ale szybko. Druga pielęgniarka w tym czasie zaczęła karmić pacjentów (sześciu potrzebowało pomocy). Nakarmiłam też trzech pacjentów, bo koleżanka musiała rozwieźć tabletki, a leki trzeba podać na określoną godzinę. Potem poleciałam po aparat do mierzenia ciśnienia, każdemu pacjentowi zmierzyłam RR, temperaturę, puls, zapytałam o samopoczucie, ból itp., uzupełniłam karty gorączkowe (koleżanka w tym czasie przyjmowała nowych pacjentów na oddział). Musiałam jeszcze upewnić się, że od każdego pacjenta pobrano próbki do badań.
Po 11.00 poszłam do dyżurki i miałam chwilę przerwy - usiadłam na 15 minut, pierwszy raz od szóstej rano, zrobiłam sobie kawę. Potem zaczęłam szykować leki na popołudnie. Po 12:30 podawanie leków, a w międzyczasie kilkanaście odłączeń kroplówek, zmiany opatrunków, rozmowy z rodzinami pacjentów i lekarzami (to razem z koleżanką).
O 14.00 opiekunki poszły do domu, a ja zwiozłam dwunastu pacjentów na różne badania - USG, TK, RTG i inne takie. Z chodzącymi nie ma problemu, ale trzy osoby musiałam wozić na tych dużych łóżkach szpitalnych sama (koleżanka nie mogła zostawić oddziału, a w tym czasie uzupełniała dokumentację).
Jak wróciłam, zabrałam się za swoją część dokumentacji, a koleżanka poszła do pacjentów - niektórych przewinąć, innych obrócić, komuś coś podać. Miałyśmy dwie krótkie przerwy na kawę i jedzenie, ale ciągle w stanie gotowości, bo w każdej chwili ktoś mógł czegoś potrzebować.
Po 17.00 miałam trochę luzu. Usiadłam w gabinecie zabiegowym, żeby trochę odpocząć. Drzwi były otwarte, więc widziałam jak na oddział weszło starsze małżeństwo. Spojrzeli na mnie, przywitaliśmy się.... I usłyszałam, jak kobieta mówi cicho do męża: "A te k**wy nic tylko siedzą... Cały dzień na dupie i jeszcze podwyżek chcą".
Odechciało mi się wszystkiego.
Oglądany:
47106x
|
Komentarzy:
70
|
Okejek:
315
osób
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
09.05
- Faktopedia – Wyjątkowe wkładki do butów (241)
- Kiedy wychodzisz za mąż po 30. – Demotywatory (525)
- Największe obciachy – Pozwalają żołnierzom WOT iść do pracy w mundurach. I to zły pomysł… (266)
- Polska imperium Thermomixa. Oto ile na Polakach zarobiła niemiecka firma – Co nowego w technologii? (82)
- Kobiety opowiadają o najstraszniejszych rzeczach, jakie zrobili im faceci (152)
- W moją domową siłownię uderzył piorun i pozostawił taki oto artefakt na lustrze – Bardzo nietypowe znaleziska internautów (142)
- Zdjęcia, które stały się przypadkowym arcydziełem (51)
- Kryminał w stylu starorzymskim, czyli jak cesarz Tyberiusz rozwikłał tajemnicę pewnej zbrodni (7)
- 7 rzeczy, które warto wiedzieć o mało znanym póki co denisowianinie (9)
- Serwerownia jak z Matrixa – Raj perfekcjonisty (25)
- Amator cmentarzysk starych pojazdów – od traktorów po mercedesy (13)
- Piękne dziewczyny w zakolanówkach (21)
- 15 najdziwniejszych rzeczy, jakie barmani usłyszeli w pracy (22)
- Z życia strażnika miejskiego - bynajmniej nie tak strasznego jak go malują (76)
- Historia milionerki, która nie opuszczała pokoju hotelowego (23)
08.05
- Mistrzowie Internetu – Aktywiszcze u lekarza (191)
- Najmocniejsze cytaty – Gwiazda filmów dla dorosłych zdradziła, ile zarabiała za jedną scenę, kiedy była numerem jeden w branży (190)
- Poszedłem się zważyć i myślę, że znam już odpowiedź – Ludzie, którzy mieli bardzo zły dzień (152)
- Internauci piszą, co się aktualnie dzieje z ich byłymi klasowymi klaunami/patusami (65)
- Polski sędzia ucieka na Białoruś i prosi o azyl polityczny – najlepsze memy (130)
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą