Wielu z nas będzie wspominało 2020 rok jako rok pełen katastrof. Nie dla wszystkich był on jednak równie brutalny. W ciągu ostatnich 12 miesięcy wydarzyło się też całkiem sporo dobrych rzeczy - przynajmniej dla niektórych z nas.
Moja córka wyszła za mąż za wspaniałego gościa, kupiła nowy dom i adoptowała psa ze schroniska. A mój przyrodni syn i jego żona mają drugie dziecko, dziewczynkę.
Wakacje to było prawdziwe wyzwanie w tym roku, jednak poradziliśmy sobie doskonale. Jedenaście dni spokoju i obcowania z naturą w górach. Zero pandemii, zero kłopotów, zero ludzi. Polecam!
Rozwinąłem się jako muzyk. Piszę i komponuję własne kawałki, gram na flecie i robię rzeczy, które nie przyszłyby mi do głowy jeszcze rok temu. Wciąż się rozwijam, uczę się nowych kawałków i gry na nowych instrumentach. Nawiązuję też kontakty (oczywiście tylko te wirtualne) z wieloma innymi muzykami na świecie.
Zaczęłam terapię i jestem na drodze do poprawy stanu mojego życia. Zajmuję się depresją i innymi problemami ze zdrowiem psychicznym i generalnie czuję się szczęśliwsza.
Nie miałem dużo pracy, więc zacząłem sprzątać i ogarniać nasze (w większości puste) domowe gniazdko, w którym mieszkaliśmy przez ponad 30 lat. Cztery miesiące później sprzedaliśmy je i wprowadziliśmy się do znacznie, znacznie mniejszego, łatwego w utrzymaniu domu. Życie jest tu o wiele prostsze.
Zaczęłam sporo chodzić, wzięłam się za uprawianie sportu i w końcu nabrałam na tyle pewności siebie, że rzuciłam swojego chłopaka. Minęło kilka miesięcy i poznałam gościa, który dobrze mnie traktuje i kocha jak nikt inny.
Znalazłam wiele nowych rzeczy do robienia w domu. To niesamowite, jak moje życie zmieniło się przez ten rok.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą