Kilka miesięcy temu, jeszcze przed wybuchem całej epidemii, pandemii i ogólnie przed tym cholerstwem, które teraz zalewa nas zewsząd, zmuszony byłem udać się do ośrodka zdrowia celem zrobienia badań okresowych potrzebnych do pracy.
W dzisiejszym odcinku m.in. pierwsze badanie prostaty, prośba żony przed wyjściem do sklepu, grupka czarnoskórych na rynku w Krakowie oraz założenie maseczki bez wcześniejszego umycia zębów.
Mieszkańcy miasta nigdy nie zrozumieją pewnych rzeczy, które dzieją się na wsi, dopóki tam nie zamieszkają. Dzisiaj sprawdzimy, co najbardziej dziwiło "mieszczuchów" w wiejskim życiu.
Moja dziewczyna: "Kto to był?". Ja: "Nie wiem". Ona: "Więc dlaczego machasz?". Ja: "Dlaczego miałabym nie machać?".
Nie wychowywała się na wsi i uważa ten zwyczaj za tak dziwaczny, że musiałem jej tłumaczyć, o co w tym chodzi i że tutaj tak już po prostu się robi. I miejscami podchodzi się do przestrzegania prawa w bardzo elastyczny sposób. W zasadzie każdy może robić wszystko w graniach rozsądku, o ile nie denerwuje tym sąsiadów.
To nie dotyczy wszystkich małych miasteczek, ale w tym, w którym mieszkam, nie ma kto pilnować, aby mieszkańcy przestrzegali prawa. Podlegamy jurysdykcji sąsiedniego miasta, ale to 45 minut drogi stąd. Więc ludzie tutaj po prostu sami rozwiązują wszystkie problemy. Choć takie przypadki i tak bardzo rzadko się zdarzają. U nas jest spokojnie.
Ciemność. W mieście nocą można spokojnie czytać książkę na zewnątrz, bo niemal wszędzie są jakieś latarnie. Ale na niektórych wsiach w pochmurną, bezksiężycową noc, nie widać kompletnie nic. Czasem jest tak ciemno, że równie dobrze można być niewidomym, a to nie zrobiłoby żadnej różnicy. Ale za to czyste, bezchmurne niebo, kiedy księżyc nie jest w pełni... tego widoku nie da się opisać słowami. Takich gwiazd nie zobaczysz nigdzie w mieście.
Musimy mieć naprawdę pojemne spiżarnie, lodówki i zamrażarki. W wielu miejscach nie masz sklepu za rogiem, więc nie możesz w każdej chwili iść i kupić czegoś, na co masz akurat ochotę. Trzeba więc robić zapasy.
W niektórych miejscach życie bez samochodu i prawa jazdy jest praktycznie niemożliwe. Autobusy lub busy jeżdżą kilka razy dziennie, więc albo czekanie na przystanku godzinami, albo własny transport. Większość osób wybiera oczywiście to drugie i nie ma co się dziwić.
Rekompensuje to jednak totalny spokój i cisza. Miejscami jest tak dziko, że nie ma nawet dróg, a dookoła jest tylko kilka innych domów i pustka. Sam mam też konia, który doskonale odnajduje się na tego typu terenach.
Na wsi możesz po prostu puścić dzieci luzem i pozwolić im się bawić. Kiedy mieszkasz przy jednej z bocznych dróg, mogą nawet jeździć po niej na rowerze czy na deskorolce, bo samochody przejeżdżają tam bardzo rzadko. Ale co najważniejsze, możesz po prostu czuć się bezpiecznie i nie martwić, że ktoś może je porwać.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą