Jeśli „artykuły” w największych polskich mediach tworzy się w taki sposób, to mówię wam: jesteśmy zgubieni.
250 słów. Jak myślicie: ile błędów językowych można popełnić w tak krótkim tekście? W cholerę. Dlatego lepiej postawić pytanie: Ile błędów może popełnić redakcja ogólnopolskiego portalu w tekście liczącym 250 słów? I to też jest zwykła zaczepka, bo każdy rozumny człowiek stwierdzi, że tylko totalny amator popełniłby jakikolwiek błąd językowy w tekście, który zmieści się na odwrocie karteczki z historyjką z gumy balonowej, i nawet gdyby guma balonowa miała funkcję autokorekty, to szkoda by było czasu na jej uruchamianie, bo taką ilość tekstu można ogarnąć jednym okiem. Natomiast w redakcji Radia Zet uważają chyba, że autokorekta to taki samochód, który robi ijo ijo, gdy lekarze jadą do pracy. Gdyby było inaczej, to ktoś by się opamiętał i zabronił puszczania tego wysrywu bez ładu i składu, z literówkami i koślawo przetłumaczonymi wypowiedziami ekspertów, jako gotowego do publikacji tekstu. Przypominam: 250 słów.
Już tytuł wskazuje, że będziemy mieli do czynienia z
olbrzymią tragedią:
30 milionów litrów piwa może zostać
wylana. Chyba z kompiela. Ale rozumiem – „30 milionów litrów piwa” od „wylana” dzieli taka odległość, że można było zapomnieć formę gramatyczną sformułowania z pierwszej części zdania. Dalej:
Koronawirus
rozprzestrzeni się po Europie? Dzięki za info! Podrzućcie je europejskim rządom – może zdążą się przygotować. Kolejny wykwit:
Prawie 30
milinów litrów napoju może zostać wylane?
[Uwalnia alergeny szeleszcząco.]
Jedziemy dalej:
Lokale mają
średni w piwnicach
15 beczek, które mieszczą
50 litrów piwa. Mają średni co? Średni porządek? No zdarza się – to tylko piwnica. A ile tego piwa jest – 50 litrów w każdej z 15 beczek czy łącznie 50 litrów w 15 beczkach? 50 czy 750 litrów – jeden pies, polskiego czytelnika to nie interesuje.
A teraz moja ulubiona część…
Wyobrażam sobie marnotrawstwo. Siedzi w fotelu bujanym i tęsknie patrzy przez okno na zachodzące słońce, które oświetla jego pomarszczoną skórę i zmrużone za grubymi okularami oczy. Marnotrawstwo trzyma na kolanach druty do dziergania i nietknięty kłębek wełny. Marnotrawstwo chce, ale nie może uszyć rękawiczek dla swoich wnucząt. Jest smutne, bo ciągle myśli o tym, że kiedyś to było – kiedyś marnowało się tyle pracy i talentu, a nie to co teraz.
Poniżej cały cytat z artykułu źródłowego BBC:
Wszystkie zasoby to mi dęba stają na widok tego czegoś. A komentujemy tylko stronę stricte językową. Nawet nie wnikam, czy te wszystkie litry czy miesiące od pasteryzacji zostały przedstawione z odpowiednią dokładnością, natomiast nie zabraniam wyliczyć naszemu gronu czytelniczemu i podzielić się rezultatem śledztwa w komentarzu.
Tekst do omawianego newsa na stronie Radia Zet został przygotowany tak źle, jak tylko źle można przygotować tekst. Pokreślona kartka papieru z brudnopisu miałaby taką samą wartość jak to coś, a tymczasem ktoś zdecydował, że można tego frankensteina wrzucić na stronę ogólnopolskiej redakcji, która na Facebooku na prawie milion fanów. Jak to jest w ogóle możliwe? Czy ktoś to wcześniej przeczytał? Zatwierdził? Jakim cudem błędy na poziomie podstawówki – w takiej liczbie! – przeszły niezauważone w tekście na 250 słów… Czy osiągnęliśmy już moment, że przeciętnego odbiorcę treści w internecie otwarcie traktuje się jak gówno na podeszwie?
Zastanawia mnie też sposób publikowania treści na stronie Radia Zet. W trakcie wykonywania przeze mnie tej dogłębnej analizy zmienił się autor treści – wcześniejsza autorka została zastąpiona niejakim Sylwestrem Balkiem:
Pytanie, czy ktoś wcześniej źle przypisał artykuł do autora, czy jak. Natomiast z ciekawości sprawdziłem Sylwestra w necie. Ani Facebook, ani Google go nie znają. Nie ma też ów jegomość opisu swojej osoby na stronie Radia Zet, tak jak inni autorzy, których też wybiórczo „kliknąłem”. Czy to o czymś świadczy? Na pewno, tylko pozwólcie mi pójść po swoją czapeczkę z aluminium i wówczas ujawnię całą prawdę.
Bystre oko zauważyło być może niezgodność tytułu ze zrzutu z Sylwestrem Balkiem z tytułem z pierwszego zrzutu. A to dlatego, że na pierwszym zrzucie znajduje się wersja sprzed radiozetowej korekty. Co ciekawe, korekta objęła jedynie tytuł i zmianę autora. Na resztę najwidoczniej nie starczyło czegoś, ale czego? Cholera wie. Natomiast wiadomo, czego było aż za dużo – słów, których liczba najwidoczniej stanowiła wyzwanie ponad siły autorów.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą