To zdecydowanie największa wpadka wydawnicza w naszym kraju w co najmniej tym tysiącleciu. Tego nie uda się pobić przez długie, długie lata. Oby.
Na problem tej pozycji zwróciło uwagę wiele osób, a doskonale udokumentowała go użytkowniczka Facebooka Iwona Chmura-Rutkowska
w tym wpisie. Zwróciła tu uwagę na to, że cała ta "książka" to jedna wielka popelina, w której czytamy takie rzeczy, że głowa mała. I to w zasadzie kierowane jest i do młodzieży, i do dzieci (!), bo książka wydana przez wydawnictwo Edipresse była skierowana również do sieci sklepów Smyk.
Co ciekawe, autorka wpisu na Facebooku zwraca uwagę głównie na to, że książka jest nośnikiem seksistowskich treści. Tymczasem firma Edipresse specjalizuje się w treściach kierowanych do kobiet! Wydają czasopisma takie jak
Viva!,
Przyjaciółka, czy
Uroda Życia. Są też właścicielami portali
polki.pl czy bardzo popularnego wśród kobiet
wizaz.pl. Jak mogli więc przepuścić takiego wydawniczego bubla? Ciężko stwierdzić. Sprawdźmy jednak jakiego kalibru był to bubel i czy rzeczywiście całe to oburzenie było słuszne. Oto zdjęcia, które autorka zamieściła na swojej tablicy na Facebooku.
To tłumaczenie rozjuszyło dużą część przeciwników publikacji, którzy stwierdzili, że teraz to już w ogóle jest jeszcze gorzej. A co wy sądzicie o tak odważnej, eksperymentalnej publikacji? Może to po prostu dobra, śmieszkowa pozycja, a cały hejt to tylko przesadzona poprawność polityczna?
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą