Sytuacja jakich wiele na drodze, jednak jej finał jest dość niecodzienny. Kierowca Land Rovera jest zmuszony do nagłego hamowania, by uniknąć kolizji. Pojazd jadący z tyłu hamowaniem nieszczególnie się przejmuje i wjeżdża Land Roverowi w tył. Jednak najciekawsze dzieje się chwilę potem.
Godzina 17:00, autostrada M56, Manchester, okolice lotniska. Wieczorny szczyt komunikacyjny, więc ruch jest spory, ale płynny. Nagle pojawia się zator i kierowcy są zmuszeni do hamowania. Jak napisałem we wstępniaku, jeden zahamował, drugi nie. Na nieszczęście drugi pojazd był dostawczakiem, który przewoził towar. Towar był niezabezpieczony i poleciał dalej. Towarem okazały się być pręty i kątowniki, będące elementami klimatyzacji, które przebiły szybę dostawczaka, następnie zrobiły to samo z szybą SUV-a, a lot swój zakończyły na desce rozdzielczej Land Rovera.
Kierowca tego auta może mówić o niesamowitym szczęściu, bo pręty wbiły się w konsolę na milimetry omijając jego ramię i rękę, która była w tym czasie na kierownicy. Szczęściem też nikt nie jechał jako pasażer w obu autach biorących udział w kolizji, więc obaj kierowcy wyszli ze stłuczki bez jakichkolwiek obrażeń i chyba powinni zagrać w lotto, bo szczęście im sprzyjało tego dnia. Na skutek tego zdarzenia doszło do wielu innych kolizji na M56, która została zablokowana aż do godziny 20:30.
Jaki wniosek płynie z tego wypadku? Nigdy nie pozwól, by za tobą jechało jakiekolwiek auto dostawcze. Kierowcy tych aut coś lubią wpadać na innych. A na serio, to zabezpieczajcie ładunek. Jakikolwiek, nawet ten najmniejszy może zrobić dużo złego podczas wypadku.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą