Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

7 przykładów tego, jakim źle zaprojektowanym urządzeniem jest człowiek

158 321  
511   191  
Człowiek – wysokozaawansowany organizm złożony z 206 kości, 6 litrów krwi, niemalże 500 mięśni i 2 metrów kwadratowych skóry. Mimo że na pierwszy rzut oka jesteśmy przykładem wybitnej pomysłowości i doskonałej inżynierii Matki Natury, to już wniknąwszy w szczegóły naszej anatomii, łatwo przekonać się, że do ideału nam dość daleko. Ktoś tu nie zadbał o zlikwidowanie karygodnych błędów, niedopatrzeń i ewidentnych fuszerek.

Podwójna funkcja gardła

Z jakiegoś powodu natura uznała, że dobrym pomysłem będzie stworzenie przewodu, w którym krzyżować się będą dwa układy – droga oddechowa i pokarmowa. Tym samym kanałem transportujemy więc powietrze do płuc oraz kebaba do żołądka.
Wprawdzie potrafimy automatycznie koordynować pracę obu krzyżujących się w gardle mechanizmów, ale każdy chyba w życiu miał okazję zadławić się i wie, jakie to paskudne uczucie.
Sytuacja, kiedy ciało obce (np. ziemniak) przypadkiem dostanie się do dróg oddechowych, to jeden ze stanów nagłego zagrożenia życia i czasem potrzebna jest szybka reakcja osoby trzeciej, aby nie udusić się na amen.


Spartaczony kręgosłup

80% osób dorosłych skarży się na bóle kręgosłupa, szczególnie jego najniższej części. To zasługa naszego prapradziada, który postanowił być alternatywny i przyjął pozycję wyprostowaną. Aby ułatwić nam przemieszczanie się na dwóch nogach, dolny odcinek kręgosłupa wygiął się do przodu. Jednocześnie też, aby utrzymać w równowadze głowę, jego górny fragment zagiął się w odwrotnym kierunku. Takie rozwiązanie miało sens, ale niosło za sobą dość wysoką cenę – powstał potężny ucisk na najniższe kręgi.


Dodatkowo nasza pionowa postawa sprawia, że kręgosłup szybciej się „zużywa” - kości z czasem stają się słabsze i bardziej podatne na uszkodzenia, a sam kręgosłup na starość ma tendencję do zniekształcania się.
To jeszcze nie wszystko – kolejny mankament naszej dwunożności objawia się w chwili, gdy przychodzimy na świat. Postawa wyprostowana sprawiła, że znacznie zawęziła się miednica, a co za tym idzie kanał rodny. Ogromny ból, który kobieta czuje podczas porodu, to właśnie cena, którą płacimy za możliwość pląsania na dwóch kończynach. Gdyby miednica była szersza, rodzenie nie wiązałoby się z takim cierpieniem, ale jednocześnie jej posiadaczka miałaby spore problemy z poruszaniem się w pozycji wyprostowanej.

Ograniczony zakres ruchu kolan

Kontuzja kolana plasuje się bardzo wysoko na liście uszczerbków na zdrowiu, zwłaszcza wśród sportowców. Ktoś bowiem wpadł na pomysł, aby jeden z najbardziej newralgicznych stawów naszego ciała, znajdujący się pomiędzy kością udową a piszczelową, miał zdolność zginania się jedynie w dwóch kierunkach – do przodu i do tyłu. Sensownym rozwiązaniem byłoby wstawienie tu stawu kulistego, takiego jaki zainstalowano nam na przykład w biodrze czy w ramionach.


Jajka na wierzchu

A to już chyba jakiś chory żart naszego stwórcy. No, bo kto o zdrowych zmysłach umieszcza najbardziej potrzebne nam do utrzymywania ciągłości gatunku urządzenie dokładnie na samym środku naszego ciała? I to na wierzchu, pomiędzy nogami - tak aby każdy posiadacz moszny mógł się przekonać, jak kurewsko boli kop w jajka.
Zastanawialiście się w ogóle w jakim celu nosimy worki na wierzchu? Nie? I tak wam powiem - nasze plemniki dla prawidłowego rozwoju potrzebują odpowiedniej temperatury. Musi być ona o ok. 3 stopnie Celsjusza niższa niż ciepło reszty ciała. Aby nie dopuścić do przegrzania się naszych kijanek, natura postanowiła wystawić na zewnątrz całe delikatne ustrojstwo służące do ich produkcji.


Pewne hipotezy mówią, że w niższej temperaturze plemniki znajdują się w stanie zmniejszonej aktywności i mają, nazwijmy to - „dłuższy termin ważności”. W momencie, gdy nasienie trafia do ciepłej waginy, chłopaki odżywają i ruszają do akcji.
Jedynym sensownym rozwiązaniem byłaby tu zmiana „algorytmu”. Jądra mogłyby znajdować się wewnątrz ciała, ale za to wagina musiałaby być o tych kilka stopni cieplejsza. Tak to zostało rozwiązane na przykład u słoni.

Małpia stopa

To kolejny wyjątkowo awaryjny element ludzkiego ciała. Stopy składają się z misternej układanki 26 ruchomych kości. Zanim te 5 milionów lat temu zdecydowaliśmy się zejść z drzew i chodzić na dwóch kończynach, taka budowa naszych nóg była niezbędna, abyśmy mogli trzymać się gałęzi i chwytać banany…
W procesie ewolucji ludzka stopa stała się sztywniejsza, twardsza, ale w dalszym ciągu dość giętka i delikatna, co niestety często przysparza nam trochę problemów – od zwichnięć kostek, przez zapalenie powięzi podeszwy czy uszkodzenia ścięgna Achillesa.


Lepszym rozwiązaniem dla nas byłoby posiadanie takich stóp i kostek, jakie posiada np. struś, u którego końcówka stawu skokowego i dolnych kości nogi połączone są w jedną strukturę. Ponadto nielot ten posiada tylko dwa mocne palce, co ułatwia mu bieganie.
Czemu, jako istoty dwunożne, nie podsiadamy takiego usprawnienia? Cóż – patent na taką budowę kończyn struś odziedziczył po żyjących jakieś 230 milionów lat temu dinozaurach. My chodzimy na dwóch nogach dopiero od 5 milionów lat, więc można śmiało rzec, że w tej dziedzinie jeszcze raczkujemy.

Za dużo zębów

W naszej podstawowej wersji zainstalowano nam po trzy zęby trzonowe po każdej stronie szczęki. Miało to oczywiście praktyczne zastosowanie.
6 milionów lat temu nasze czaszki zaczęły jednak ewoluować. Przede wszystkim swoją objętość zwiększał mózg, a w wyniku zmiany diety zmianom ulegała też budowa szczęki. Ta znacznie się zmniejszyła i doszło do tego, że często nie jest już w stanie pomieścić więcej niż 28 zębów.


Natura zdecydowała więc, że najwyższy czas pozbyć się ostatniego zestawu trzonowców. I proces ten właśnie trwa. Jak wszystko dobrze pójdzie, to za kilka milionów lat nie będziemy już mieć problemu z krzywo wyrzynającymi się i skłonnymi do psucia się zębami mądrości.

Plamka ślepa

Mankamentów niepozbawione są też nasze oczy. Okazuje się, że na obsianej komórkami pochłaniającymi światło (fotoreceptorami) siatkówce jest jedno miejsce, które takich elementów nie posiada. To punkt, w którym znajduje się nerw wzrokowy – taki kabelek łączący oko z mózgiem. Za pomocą tego nerwu informacje o zarejestrowanych bodźcach wzrokowych docierają do centralnego narządu układu nerwowego.


Czemu więc nie widzimy wielkiej jopy, dziury, która jest niczym brakujący element w ułożonych puzzlach? To zasługa naszego osobistego Photoshopa, domyślnie zainstalowanego pod czerepem. Mózg automatycznie wypełnia ubytek fragmentem obrazu, który według niego tam właśnie powinien się znaleźć. Sami możecie przekonać się, jak ten mechanizm działa.

Zasłoń swoje lewe oko i popatrz na krzyżyk. Skup na nim wzrok, a następnie przybliż i oddal się od monitora. W pewnym momencie zdasz sobie sprawę, że widoczna po prawej stronie kropka zniknęła. To oznacza, że znalazła się ona w ślepym punkcie twojego wzroku i mózg postanowił wypełnić ją białym kolorem tła.


To i tak tylko marna część z długiej listy rzeczy (na przykład nie wspomnieliśmy o czkawce - po co komu czkawka?), które trzeba w budowie naszego ciała poprawić. Miejmy więc nadzieję, że jesteśmy tylko wczesną, testową wersją beta jakiegoś lepszego tworu i że w wariancie przeznaczonym do szerszej dystrybucji zostaniemy potraktowani odpowiednimi patchami i usprawnieniami, na które zasługujemy.

Źródła: 1, 2, 3, 4
20

Oglądany: 158321x | Komentarzy: 191 | Okejek: 511 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało