Szukaj Pokaż menu

Znalazłem żonę na portalach randkowych - mam kilka rad, które pomogą wam znaleźć swoją połówkę

144 543  
381   142  
Po trzech latach na portalach randkowych i znalezieniu żony na jednym z nich myślę, że mam kilka obserwacji, które być może komuś pomogą znaleźć swoją drugą połówkę lub chociaż nie tracić czasu w tych zakątkach Internetu.

Mówisz, że się nie da? To potrzymaj mi piwo i patrz!

87 067  
400   45  
W życiu chyba każdego z nas była taka chwila, że nie mogąc liczyć na pomoc innych, sami musieliśmy zakasać rękawy i zrobić coś, co z pozoru wydawało się zadaniem wyjątkowo karkołomnym lub wręcz niemożliwym do wykonania. Człowiek napędzany desperacją i absolutnym nieprzyjmowaniem do siebie myśli o porażce czasem potrafi dokonać cudów. I tak właśnie było w sytuacjach, o których zaraz przeczytacie.

7 robiących wrażenie ciekawostek na temat porwań

151 000  
478   33  
Porwanie dobra rzecz - o ile oznacza niezapowiedzianą wycieczkę z kumplami do Las Vegas. Problem w tym, że zazwyczaj oznacza jednak zupełnie co innego. Znacznie mniej przyjemnego.

#1.

Andrew Luster - seryjny porywacz, gwałciciel i przyszły-niedoszły dziedzic fortuny Maxa Factora - zwiał przed organami ścigania do Meksyku, licząc że w ten sposób uniknie odpowiedzialności. Jednak kto mieczem wojuje... Na pomoc sprawiedliwości wyruszył inny z zawodowych porywaczy - Duane Chapman, który trudził się dostarczaniem do sądów co bardziej opornych wezwanych. Luster został skazany na 124 lata więzienia, jednak po apelacji obrońców wyrok zmniejszono do 50 lat.

#2.


Z porywaczami się nie negocjuje - to ciężka do przełknięcia, ale często skuteczna zasada. Kiedy więc afgańscy terroryści uprowadzili kanadyjską reporterkę Melissę Fung, nikt nawet nie próbował płacić okupu. Przeciwnie. Służby specjalne szybko ustaliły, kim są porywacze, po czym... porwali ich rodziny i zażądali zwrotu dziennikarki w zamian za uwolnienie krewnych. Jak łatwo się domyślić, wszelki okup stał się momentalnie zbędny, a zasada oddawania pięknym za nadobne raz jeszcze odniosła niepedagogiczny sukces.

#3.


Siły zbrojne Kolumbii na różne sposoby walczą z porwaniami, których w Ameryce Południowej nie brakuje. Nie zapominają jednak też o dodawaniu otuchy poszkodowanym. Dlatego na przykład... na zlecenie służb nagrano specjalną piosenkę z ukrytym przekazem. W tle puszczanego w radio utworu (porywacze zazwyczaj zostawiają swoim ofiarom właśnie radio) zakodowana alfabetem Morse'a była wiadomość: "Dziewiętnastu już uratowaliśmy, jesteś następny. Nie trać nadziei!".

#4.


Na temat tego, kto w obecnych realiach ma większe prawa - porywacz czy ofiara - zdania są podzielone, nie tylko u nas w Polsce. Ale doprawdy w niewielu miejscach na świecie, tak jak w stanie Kolorado w USA, porywacz ośmiela się pozwać do sądu porwanych za... złamanie umowy. Jessie Dimmick zgodził się uwolnić uprowadzoną parę w zamian za gwarancję, że ofiary nie wydadzą go policji, a potem, cóż, srodze się zdziwił. Teraz domaga się ponad 230 tysięcy dolarów zadośćuczynienia. Można? Jak widać można...

#5.


Coś takiego jak sprawiedliwość czy równość społeczna istnieje tylko na billboardach pewnych specyficznych partii politycznych, jednak kwestia porwań pozwala biednym wziąć niewielki odwet na bogatych. W końcu nikt nie porwie dla okupu schorowanego dziadka na emeryturze, ledwo wiążącego koniec z końcem. Ale już bogatych - i rodziny bogatych - porywa się bardzo chętnie, czego doświadczył ojciec Guillerma Del Toro. Meksykańscy przestępcy uwolnili porwanego po tym, jak James Cameron, bliski znajomy Del Toro, wpłacił milion dolarów okupu.

#6.


Nie zawsze jednak bliscy chętnie przekazują pieniądze porywaczom - dość boleśnie przekonał się o tym wnuk Jeana Paula Getty, kiedy dziadek, miliarder, odmówił przekazania porywaczom 17 milionów zielonych. Kiedy kurier dostarczył Getty'emu odcięte ucho wnuka, miliarder ugiął się i zgodził przekazać 3 miliony dolarów okupu. Zapłacił 2,2 miliona, bo... tylko tyle mógł sobie odliczyć od podatku. Brakujące 800 tysięcy oficjalnie pożyczył wnukowi. Na 4 procent. Na rodzinę można jednak liczyć, nie ma co!

#7.


Porywać też trzeba wiedzieć kogo. W 2000 trzej Kolumbijczycy wybrali źle, obierając za cel - być może przypadkowo - Bernardo Tobara, członka narodowej drużyny strzeleckiej i jego rodzinę. Zawodnik zachował się tak jak należy. Kiedy oprawcy wymierzyli rewolwery, ten nie zawahał się sięgnąć po własną broń i w okamgnieniu zastrzelił przestępców. Kolumbijski sąd natychmiast uniewinnił go od zarzutów.

Ciekawy pomysł mieli też dwaj brytyjscy studenci w 1964 roku, którzy postanowili... porwać brytyjskiego premiera. Zamiar swój w zasadzie zrealizowali, jednak odstąpili od dalszego przetrzymywania więźnia, kiedy Alec Douglas-Home zaproponował im... piwo. Studenci uznali to za rozsądny okup i uwolnili premiera. Z kolei brytyjskie służby specjalne do wpadki przyznały się dopiero niemal pół wieku później.

Źródła: 1, 2, 3, 4
478
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Mówisz, że się nie da? To potrzymaj mi piwo i patrz!
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu W Australii wszystko chce cię zabić. I nie są to tylko zwierzęta
Przejdź do artykułu Nieprawdopodobne historie spadkowe
Przejdź do artykułu Cierpienia, które mężczyźni muszą znosić dla swoich kobiet
Przejdź do artykułu Duchy na XIX-wiecznych fotografiach
Przejdź do artykułu 12 lifehacków tak idiotycznych, że niemal genialnych
Przejdź do artykułu 10 potwornickich ciekawostek na temat wody
Przejdź do artykułu Oczekiwania kontra rzeczywistość VIII - największa profanacja pizzy
Przejdź do artykułu Mistrzowie Internetu – Tak wyglądają teraz kanały na YouTube
Przejdź do artykułu 7 ciekawostek na temat oszałamiającego sukcesu chińskiej gospodarki

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą