Szukaj Pokaż menu

Precyzyjne wycinanki, których nie powstydziłby się zegarmistrz

35 396  
202   21  
Suzy Taylor z Hertfordshire w Anglii wybrała sobie dziedzinę sztuki wymagającą ogromnych pokładów cierpliwości. Przy pomocy ostrych nożyków wycina wzory z papieru, ale myliłby się ten, który by sądził, że to to samo co robią dzieci na zajęciach z plastyki. Każde z jej dzieł powstaje z pojedynczego arkusza papieru, a wycinanie zajmuje wiele godzin.

#1.

Nieznany grafik uhonorował Plutona na niepozornej planszy w najlepszy możliwy sposób

74 415  
425   39  
Jeden z użytkowników Reddita postanowił przyjrzeć się bliżej planszy z planetami, którą dostał jego młodszy brat i odkrył niespodziankę zostawioną przez grafika.

Dla niego Dzień Matki to najsmutniejszy dzień w życiu. Dla ciebie ciągle nie musi

76 151  
361   80  
Historię opowiedział użytkownik o nicku axis21 na portalu Wykop. Koniecznie przeczytaj.

Ostatni kwartał 2014 r.

Zmartwiony student siedzi i klnie na swoją pracę dyplomową i własną głupotę. Trzeba zrobić chwilę przerwy, bo ciekawe co tam w domu.
- Halo Tata, co tam?
- Halo Anon. Niestety, matka ma raka.
- Ahm... Od kiedy wiecie?
- Od kilku tygodni, ale nie chcieliśmy cię martwic.
Na początku nie zabrzmiało to groźnie, po prostu jak kolejny problem, z którym trzeba się uporać. Medycyna taka zaawansowana, wyleczalność duża. Poszły dokładniejsze badania, przychodzą wyniki. Nie jest źle, można kroić.

Pobyt w szpitalu, operacja, obserwacja i wypis do domu.

Zbliżają się święta, ale jakieś komplikacje się pojawiły. Miała się czuć coraz lepiej, ale nie mogła dojść do siebie po tej operacji. Znowu pobyt w szpitalu i badania, okazało się, że infekcja, ledwo się udało uniknąć sepsy. Niestety wymagało to potężnych dawek antybiotyków. Strasznie osłabiona, po kilku tygodniach wypis do domu.

Początek 2015 roku, w trybie przyspieszonym załatwiona tomografia kontrolna.

Przerzuty na wiele narządów, nieoperowalne. Jedyne możliwości to próbować chemii, ale w tym przypadku organizm jest zbyt slaby i chemii nie przeżyje. Wyrok - do pół roku życia. Na szczęście nadzieja umiera ostatnia, a lekarze się często mylą. Jednak wyniki poszły do szuflady, żeby o nich nie wiedziała, niestety po jakimś czasie je znalazła. Załamała się, nie chciała umierać, miała wielką wolę życia.

Ojciec przestał pracować, żeby móc się nią opiekować 20 h na dobę. Do tego psychotropy i morfina, żeby bardzo nie cierpiała. Kolejne miesiące mijały, ale każdy dzień był coraz gorszy i bardziej bolesny. Najpierw straciła siły by chodzić, później by jeść, później ledwo miała siłę coś powiedzieć. Otumaniona lekami budziła się często w nocy z krzykiem, nie wiedząc co się dzieje i czemu ją boli.

25 maja 2015 r.

Siedzę w pracy na nocnej zmianie, czekam na jakąś dostawę. Chwilę po 5 dostaję telefon od płączącego ojca.
- Anon, ona nie żyje, nie wiem co mam robić.
- A na pogotowie dzwoniłeś?
- Nie.
- To zadzwoń, oni są od orzekania i powiedzą co dalej robić.
- Dobrze.

Usiadłem, odpaliłem papierosa i zamarłem w bezruchu. Nie wiedziałem co mam zrobić z tą informacją. Ponoć nie ma dobrej czy złej reakcji na taką wiadomość. Ja po prostu nie czułem nic, bylem pusty w środku, jakby ktoś odinstalował mi emocje. Nie wiem, czy jest to moje błogosławieństwo, czy przekleństwo, gdy potrafię płakać z błahych powodów, a w sytuacjach ciężkich, krytycznych, takich jak na przykład wypadek samochodowy, tracę emocje. To nie tak, że ich nie mam, są gdzieś tam schowane bardzo głęboko i nie dochodzą do świadomości. Zachowuję spokój i logiczne myślenie, zawsze ja wszystkich uspokajam. Jakbym był nieczułą maszyną.
- Halo, i jak?
- No dzwoniłem, przyjadą za jakiś czas, muszą poczekać na lekarza. Kiedy przyjedziesz?
- Dzisiaj nie dam rady, muszę załatwić urlop i kilka innych rzeczy. Rano złapię jakiś pociąg. A teraz się postaraj trochę uspokoić.
- Ale się nie da.
- Ehh, no wiem. Do ciotki dzwoniłeś?
- Nie.
- To zadzwoń, ona też ci pomoże załatwiać wszystko.
- OK.

Zajęło mi parę godzin załatwienie wszystkiego, wróciłem do mieszkania.

Współlokator właśnie się zbierał do wyjścia na jakieś zajęcia. Siedzę w ciemnym pokoju, sam w mieszkaniu, w towarzystwie własnych myśli. Zaraz trzeba będzie pójść spać. Biorę łyk czegoś mocniejszego, a w tle leci muzyka, kawałek Bullets - Archive. Emocje zaczynają wychodzić, docierają do świadomości. Płaczę.

Nie, to nie był płacz. Wyję jak konający wilk, krzyczę, bije, gryzę, rzucam. Za jakiś czas siadam na łóżku i przecieram twarz. Już znowu jestem spokojny, ale teraz mi jakoś tak lżej. W końcu czuję się zmęczony, chce mi się spać.
Dzień dzisiejszy - 26 maja 2015 roku, Dzień Matki.
Wstaję przed budzikiem, myję się i golę, zakładam koszulę. Szykuję się do wyjścia, ale jeszcze mam chwilę czasu. Dodaję ten wpis. Za niedługo wychodzę na pociąg.

Dlatego proszę Was, pamiętajcie o swoich mamach dzisiaj. Nie żałujcie tych kilku złotych na jakiś prezent czy chociaż kwiatka. Bo w końcu przyjdzie taki rok, że nie zdążycie.

Ja nie zdążyłem. Już nie mam komu złożyć życzeń.
361
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Nieznany grafik uhonorował Plutona na niepozornej planszy w najlepszy możliwy sposób
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Polska to nie kraj, to stan umysłu – Kazik Staszewski pokazał mamę
Przejdź do artykułu Paige nie jest zwyczajną dziewczyną
Przejdź do artykułu Perfidny trolling komputerowy
Przejdź do artykułu Nepalski lekarz nie jest żadnym cudotwórcą, a pomógł odzyskać wzrok stu tysiącom ludzi
Przejdź do artykułu 15 zawodów, które już nie istnieją
Przejdź do artykułu Jedna z najważniejszych lekcji, jaką możesz otrzymać w szkole
Przejdź do artykułu Historia milionerki, która nie opuszczała pokoju hotelowego
Przejdź do artykułu Nasza mama jest kochana, ponieważ...
Przejdź do artykułu List z zaświatów znaleziony w butelce

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą