Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Podręcznik dla łowców czarownic z XVII wieku

45 393  
91   26  
Na początku XVII wieku w Niemczech i części krajów protestanckich nastąpiła fala polowań na czarownice. Wbrew obiegowej opinii nie był to proceder powszechny w średniowieczu ani w Kościele Katolickim - niemniej jednak ten czas, kilka lat późniejszy i to miejsce bywały naprawdę ciekawe...

To, co prezentuję poniżej, to fragment podręcznika dla łowców, który dostaliśmy niegdyś do przetłumaczenia na translatorium (doktor Kaczor wynajdywał naprawdę ciekawe rzeczy).

Autorem podręcznika jest słynny łowca czarownic Pierre de Lancre, a tekst pochodzi z 1630 roku.


Pierre de Lancre, "Sabat czarownic"

Sabat podobny jest targowisku, na które zjeżdżają się kupcy ze wszystkim stron kraju; przeraża oczy, za to podnosi serca uczestników…

Głównym Mistrzem Ceremonii jest na sabacie Szatan (…) Siedzi na tronie, cały kapiący i żarzący się od złota, a tuż przy nim jest Królowa Sabatu, wiedźma przez niego uwiedziona, przybrana w sztuczne ozdóbki i fałszywą koronę.

Dzikie nabożeństwo odprawiają fałszywi kapłani, czyniący przy tem kpiny z wiary chrześcijańskiej, odwracając Mszę Świętą; pokazują też hostię zrobioną z cuchnącego tworzywa, czarną i osmoloną, na której namalowany jest wizerunek kozła (…) Sabat rozpoczyna się o północy na skrzyżowaniu dróg*, zazwyczaj w środę lub w piątek (…) Uczestnicy jego tańczą przy muzyce skrzypiec i bębnów, z wielką radością popuszczając cugli żądzom i nieskrępowanie uprawiając ze sobą miłość …

Zwłaszcza dlatego, że taniec jest wśród nich tak popularny, tym tylko tłumaczą swoje uczestnictwo w sabacie niektóre czarownice (…) gdy wracają do swej wsi lub parafii.


Początek wieku siedemnastego to - zwłaszcza w Niemczech - fala wojen religijnych pomiędzy protestantami, katolikami i innymi odłamami protestantów... Po prawdzie chodziło o władzę i forsę, ale kto by się to tego przyznał... Przy tej okazji nie obyło się i bez polowań na czarownice.



"Nowe wieści o sześciuset wiedźmach", Bamberg 1630

Krótkie a prawdziwe opisanie oraz przerażające nowe wieści o sześciuset wiedźmach, czarownikach i czcicielach diabła, których biskup Bamberga raczył spalić, poprzedzając karę przesłuchaniami – po dobroci, albo też na torturach. Podobnie też arcybiskup Wuertzburga* kazał spalić ponad dziewięć setek [oskarżonych o czarostwo].

Niemal setkę ludzi ich czarcie sztuki kosztowały życie, niszczyli też zarazą i mrozem zasiewy i uprawy. A byli pośród nich nie tylko ludzie z gminu, ale także możni panowie, lekarze i ich żony oraz członkowie Rady Miejskiej; wszyscy zostali przesłuchani i spaleni. A co zeznali, są czyny przerażające, niektóre z nich wręcz nie do opowiedzenia; wszystkie ich czarostwa opisane zostały w raporcie z przesłuchania. Wyroki zatwierdzone przez Biskupów Johanna Georga II i Fuchsa von Dornheima, oraz całą Kapitułę w Druck.

Prawdziwe są wieści, jako w Cesarskiej Kolegiacie w Bambergu, wiele czarownic spalonych zostało. Na przesłuchaniach zeznały, że przez kilka lat w całym kraju** niszczyły mrozem zasiewy i winnice zarówno pozbawiając pożywienia ludzi i bydło, oraz dopuszczały się [innych] straszliwych czynów. Na rynku miejskim spalono ponad setkę ludzi, między nimi ośmiu rajców miejskich i dwóch burmistrzów z żonami i córkami. Z pomienionych burmistrzów jeden mieszkał u gospodarza [karczmarza] przy rynku; żona jego i córka zeznały, że wiele koni i bydła padło, a ich mięso miast do Schind-Anger*** zaniesione zostać gotowane było, podobnie jak mięso psów i kotów, i podawane gościom (...)

Byli między nimi: kanclerz i doktor Horn - syn kanclerza. Także jego żona i dwie córki, oraz wielu możnych panów i rajców, także z bezpośredniego otoczenia biskupa. Także ci, którzy jadali przy biskupim stole. Wszyscy zostali spaleni na popiół.

Jak zeznano, czcicieli diabła było ponad dwanaście setek, powiązanych ze sobą nawzajem, bez czego ich czarostwa i diabelstwa na światło dzienne wyjść by nigdy nie mogły. A gdyby udało im się co zamierzyli, we cztery lata żadna winorośl, ani żadne zboże nie wyrosłoby już w całym kraju, ludzie i zwierzęta głodować by zaczęli, a może nawet człek człeka pożerać by zaczął. Czego BÓG, Pan nasz nie dał, ale wszystkie ich czarostwa i diabelstwa na światło dzienne wyciągnął, dał że ponad 1200 ich spalono i jeszcze teraz co dzień nowych się wyłapuje i pali. Zeznali także, że trującą mgłę warzyli, od której ludzie marli i bydło padało, także swoimi sztukami diabelskimi choroby wielkie wywoływali u ludzi, trując jabłka, piwo oraz trawę, którą bydło się żywi.


Są też pośród czarownicami takie, które potrafią latać w powietrzu, przedzierzgnując się w ogniste latawce**** bądź w coś na kształt widm, zjaw czy też duchów. Jest też i pielęgniarka, czy też akuszerka, która zeznała, że zamordowała w połogu ponad dwieście dzieci, uciskając im ciemię. (…)

Są między nimi także katoliccy księża***** odprawiający wielkie, nie do opisania, czarostwa i diabelstwa. To jednak nie wszystko; zeznali także na torturach, iże dzieci chrzcili w imię Szatana. Była też czarownica, która kupiwszy wino zapłaciła, a następnego ranka pieniądze diabelską sztuką wróciły do niej, o czym sam oszukany klnąc się na Boga zaświadczył.

Pewien burmistrz z ulicy Długiej i drugi, Stephan Bawer, zeznali iż wywołali straszliwą pogodę i wielkie czynili cuda, obalając kamienice i inne budynki, i drzewa w lesie, i niszcząc zboża na polu, i wiele innych. Przy pomocy pogody i wiatru chcieli zburzyć wieżę kolegiaty w Bambergu.



Kanclerze oraz stara młynarzowa zeznali, że w tym roku [1630] pogrzebali "własność lata"******, aby słońce przestało jasno świecić i aby sprowadzić zimno i deszcz, które zniszczyłyby wszystkie plony.

Burmistrz Neidecker i jego diabelskie towarzystwo zeznali, że zatruwali studnie. Ktokolwiek by się z nich napił, natychmiast pokrywały go wrzody albo też zostawał zarażony chorobą. Zabili w ten sposób wielu ludzi.

Jedna z czarownic zeznała, że na Kreydenberg, niedaleko Wuertzburga, zebrało się ich w Noc Walpurgii trzy tysiące by uczestniczyć w tańcach. Każdy przychodzący dawał muzykowi grajcara, tak że na koniec uzbierał on czterdzieści guldenów*******. Mieli na tych tańcach siedem fur******** wina skradzionych z biskupiej piwnicy.


Są między nimi także i dziewczynki w wieku siedmiu, ośmiu, dziewięciu i dziesięciu lat; dwadzieścia dwie zostały przesłuchane i spalone. Jak zeznały, diabelskiego kunsztu uczyły je matki. Zostały spalone wraz z sześciuset innymi czarownicami przed bamberską kolegiatą, gdzie wciąż jeszcze doprowadza się i pali następne.

Tak to rozwiązano problem czarostwa w miastach Bambergu i Wuertzburgu i jak dzieci w szkole lub na ulicy uczą się od siebie nawzajem tak za wzór je sobie podawać należy. W Wuertzburgu połapano księży, znacznych panów, burmistrzów i rajców, z których część spalono. Schwytani księża zeznali, jak przerabiali formułę Chrztu Świętego, mówiąc po łacinie w tym kształcie: Ego baptizo te non in nomie Patris & Fili & Spiritus Sancti, sed In nomie Diaboli. To wymówiwszy, oddawali Szatanowi dzieci spoczywające na łonie matki, szczególną im tym czyniąc krzywdę…

Przypisy:
* Bischoff im Stifft Wuertzburg – „biskup na kolegiacie wuertzburskiej”. Wuertzburg był arcybiskupstwem, stąd skróciłem to do tej formy.
** Wolne miasto cesarskie na prawach republiki miejskiej (od XV do początku XIX w.), którego władcą był biskup Bambergu. W 1802 r. przeszło pod władanie królów Bawarii.
*** Schind-Anger – funkcja, którą zazwyczaj zajmował się miejski kat – skórowanie padłych zwierząt.
**** ”Drache” może oznaczać zarówno smoka, lak i latawiec. Z kontekstu wynika, że chyba jednak latawiec.
***** Termin „Pfaffe” oznacza właściwie „klechę”, księdza niższej rangi.
****** Co zagrzebali nie wiadomo – prawdopodobnie „rzeczy lata” to przedmioty kojarzące się ze żniwami ciepłem i symboliką solarną, ale to tylko moja teoria.
******* Grajcar - moneta srebrna, bita początkowo w Tyrolu (od XIII wieku). Poźniej popularna w Austro-Węgrzech. 1/60 złotego reńskiego (w Austro-Węgrzech 1/100). Nazwa (Kreutzer) pochodzi od wybitego na niej krzyża. Reński złoty to właśnie gulden.
********Fura (Fuder) to – zależnie od regionu – od 624 do 1854 litrów.
6

Oglądany: 45393x | Komentarzy: 26 | Okejek: 91 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

09.05

08.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało