Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Autentyki XX - o religii, nauce, sztuce i historii

21 264  
7   15  
Koniec roku, czas podsumowań i takich tam... Ale nie u nas! Bo naszym bojownikom przydarza się, lub przypomina, tyle przygód, że co tydzień na naszym forum Kawałki mięsne można przeczytać ciekawe historie.

Denixiwo wybrał się do sklepu by kupić zupki w proszku, albo tylko pojeździć wózkiem, ale w tym sklepie jakiś facet kazał mu robić coś zupełnie innego...

Niedaleko sosnowieckich akademików jest sklep DEL-a, taki co to się jeździ wózkami, kiedyś jak tam byłem na zakupach to była promocja Milki (wiecie, tej krowy) i jako reklamę wystawili naturalnych rozmiarów sztuczną krowę z ogggggromnym dzwonkiem pasterskim, krowa była sztuczna ale dzwon  prawdziwy.
Podczas gdy ja szukałem zupek w proszku, jakiś facet podszedł do krowy i z całej siły zadzwonił w ten dzwon, rozległ się donośny gong, a potem następny, ludzie z zaciekawieniem obracają głowy a gostek na całe gardło:
"Módlmy się....!"
 
zupek nie znalazłem....

Naidgel ma znajomych, którzy mają zagranicznych znajomych mówiących łamaną polszczyzną.


Jakiś czas temu moja znajoma opowiedziała mi jaką miała przygodę ze swoim znajomym z Anglii... Otóż jadą sobie kiedyś ulicami miasta Katowice, kiedy Richard mówi(łamaną polszczyzną) do mojej znajomej:
[R] - Polacy to dobry naród...Widać, że szanują i opiekują się zwierzętami, a zwłaszcza psami. Pies to musi być najlepszy przyjaciel Polaka...
[Z] - Hmm... no możliwe - a dlaczego tak sądzisz?
[R] - No bo przecież co jakiś czas można napotkać znak: "Uwaga PIESI"....

Drapak jest zdania, że oglądanie seriali w telewizji jest niebezpieczne i ma wpływ na nasze mózgi.

Sobotnią noc spędziłem w mój ulubiony sposób czyli włócząc sie z kumplem od knajpy do knajpy racząc się piwkiem lub czymś mocniejszym tu i ówdzie. Około trzeciej nad ranem dotarliśmy do finału naszej podróży i siedzieliśmy nad piwkiem w małym przytulnym pubie. Kumpel już wyraźnie zdradzał oznaki "zmęczenia" co zaowocowało drzemką przy stoliku. Nie spodobało się to obsłudze i w krótkich żołnierskich słowach zostaliśmy poproszeni o opuszczenie lokalu. Miałem spory problem z obudzeniem kumpla, nie pomagało wołanie ani szarpanie za ramię- był nieprzytomny. Sam nie wiem co skłoniło mnie do zadania mu idiotycznego w tej sytuacji pytania (zapewne odpowiednia ilość "optymizmu" we krwi):
- Piotras, kto był wrogiem Janosika?
Bez zająknięcia i przed upływem sekundy padła odpowiedź:
- Murgrabia
Po dobudzeniu kumpel nie pamiętał zadanego pytania ani, rzecz jasna, własnej odpowiedzi. I kto teraz zaprzeczy, że telewizja to nie brainwasher?

Denixiwo to ma ciekawe życie, nawet idąc po deptaku w Sopocie usłyszy w radiu ciekawą historię:

Pewien Niemiec myśliwy (pewnie z zamiłowania) chciał zapolować na niedźwiedzia ale jako że w Niemczech to illegal, to zapłacił polskiemu kółku myśliwskiemu gdzieś na południu aby mu załatwili i wystawili zwierzaka. Polacy kupili niedźwiedzia z rosyjskiego cyrku, który wracał do Kaliningradu.
Gdy załatwiono to wszystko Niemca wsadzono na ambonę a niedźwiedzia na
polanę. Pech chciał że przy polanie przejeżdżał tamtędy Sołtys na rowerze i gdy
zobaczył niedźwiedzia to się tak przestraszył że rzucił rower i uciekł do lasu,
niedźwiedź gdy zobaczył uciekającego faceta to wziął rower i zaczął jeździć
nim w kółko. Niemiec widząc to wszystko tak się roześmiał, że spadł z ambony i złamał nogę. Skończyło się na tym że niedźwiedź trafił do parku a kółko myśliwskie musiało wybulić odszkodowanie.

EvilS przechwala się, że jego Luba bywała często asystentką Św. Mikołaja:

Moja Luba wspominała ostatnio czasy, kiedy bywała regularnie Śnieżynką, asystującą Mikołajowi podczas rozdawania prezentów dzieciom. Impreza była organizowana w kościele przez proboszcza, z udziałem jego samego, rodziców, sióstr katechetek, więc było bardzo uroczyście i poważnie, zwłaszcza z perspektywy dziecka z wczesnej podstawówki. Mikołaj nie zwykł dawać prezentów za darmo - zazwyczaj żądał zaśpiewania kolędy, wyrecytowania ładnego wierszyka lub w ostateczności jakiegokolwiek popisu wokalno-oratorskiego. Któregoś razu więc podchodzi do Mikołaja chłopczyk i bardzo się wstydzi. Ledwo wydukał, że tak, chce prezent i że był grzeczny, ale kolędę zaśpiewać - to już nie. Mikołaj prosi i namawia: jakąkolwiek kolędę, wierszyk, piosenkę... Chłopczyk długo się opiera, w końcu jednak daje się przekonać i po chwili przez głośniki w całym kościele rozlega się:
- DAJ MI TĘ NOOOC!!!!...

A krzfff przypomniało się jak to w latach 80 wszyscy łaknęli prawdziwej sztuki:

Tak mi się przypomniało:
Działo się to w latach 80’ w małym miasteczku na Mazurach. W Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury "puszczano" wówczas filmy z odtwarzacza wideo które cieszyły się dużą popularnością wśród uczniów szkół średnich. Jako że głód na szeroko pojętą kulturę amerykańską (Rambo, Conan itp.) był olbrzymi, przed wejściem do tego przybytku ustawiała się zawsze spora kolejka.
Stoimy zatem z moim kumplem za szkolnej ławy w takiej kolejce czekając na film z gatunku tych w którym trup ściele się gęsto gdy w pewnym momencie podchodzi do nas nasz nauczyciel języka polskiego.
- I co chłopcy, nie wpuszczają jeszcze ? - rzucił tekst nasz nauczyciel
Zdziwienie nasze było olbrzymie, gdyż nasz belfer znany był z głębokiej niechęci do wszystkiego co pochodziło z za oceanu, a w szczególności do amerykańskiego kina. Jednakże jak na dobrze wychowanych ludzi przystało grzecznie odpowiedzieliśmy, że trzeba trochę poczekać.
- No trudno, - odpowiedział nauczyciel - skoczę coś kupić na kolację i przyjdę później.
Nazajutrz w szkole, na przerwie, podchodzi do nas ów nauczyciel i pyta jak się nam podobało. Odpowiedzieliśmy że było extra. Nasz belfer był podobnego zdania i wyraził zadowolenie z tego że młodzi ludzie tak dobrze odbierają sztukę awangardową.

Dopiero kilka dni później dotarło do nas że w sali obok była wystawa grafik jakiegoś bardzo utalentowanego artysty...

Kiub opowiedział nam jak o mały włos nie rozwiązano jednej z największych zagadek II wojny światowej:

Kiedyś na matematyce, pani "profesor" kazała koledze rozwiązać jakieś
zadanie przy tablicy i objaśnić reszcie klasy co, jak ,dlaczego i po co.
Gdy skończył kazała się zapytać czy wszyscy zrozumieli, na co ten:
- Wszystko wiecie?
- Wszystko.
- To gdzie jest "bursztynowa komnata"?

Nie muszę chyba opisywać reakcji, naszej i "profesorki"...

 

 

Oczywiście, gdy podobne zabawne historie wydarzą się w waszym życiu, nie zapomnijcie podzielić się nimi na forum "KAWAŁKI MIĘSNE". Dla najlepszych - poczytne i zaszczytne miejsce na naszej stronie głównej! Innych nagród nie przewidziano - wciąż czekamy na coś co nas naprawdę powali... :)

Oglądany: 21264x | Komentarzy: 15 | Okejek: 7 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało